„Zakochana zakonnica” to jedna z bardzo niewielu książek, które sprawiły mi trudności. Najczęściej to reportaże zatrzymują mnie, wywołują silne emocje i utrudniają dalsze czytanie. Tymczasem teraz powieść, pozornie lekka historia zmusiła mnie do wertowania jej przez kilka tygodni. I to dziwne, bo takie książki często połykam w jeden wieczór… Co w sobie ma powieść Sylwii Kubik i czemu warto znaleźć dla niej chwilę?
„Zakochana zakonnica”
Główną bohaterką powieści jest Patrycja. Dziewczyna jest już dorosła, ale sama nie wie, czym powinna się w życiu zajmować. Na co dzień gadatliwa i skora do okazywania emocji, najlepiej czuje się w kościelnej ławce, modląc się lub śpiewając religijne pieśni. Pewnego dnia zaczyna dojrzewać do myśli, że jej codzienność może powinna być związana nie ze świeckim, ale sakralnym światem. Po kolejnych rozmowach z bardzo ciepłą i życzliwą siostrą zakonną podejmuje decyzję o wstąpieniu do zakonu. Jej pewności nie łamią również cierpkie słowa rzucane przez najbliższych oraz obojętność, którą zaczyna okazywać jej rodzony ojciec.
Początkowo Patrycja nie traci zapału. Jej pierwsze tygodnie są wypełnione poznawaniem zakonnych reguł i dostosowywaniem się do narzuconych odgórnie zasad. Dziewczyna nie nosi jeszcze habitu, ale już musi podporządkowywać się kolejnym wytycznym. Jej zachwyt życiem szybko staje się przeszkodą, a matki przełożone nie tracą okazji do tego, by w niezbyt przyjemny sposób uświadamiać dziewczynę, że powinna być skupiona, milcząca i w skrytości cierpiąca…
Marzenia kontra rzeczywistość
Patrycja początkowo nie może uwierzyć w to, że wszystkie nadzieje związane z życiem zakonnym tak szybko się rozproszyły. Rzeczywistość, którą bohaterka poznaje w klasztorze, nijak ma się do opowieści snutych kiedyś przez inne zakonnice czy ciepła, które od nich wyczuwała. Tutaj na każdym kroku jest zmuszana do upokorzeń i pracy ponad siły. Ta jednak nie skarży się, wierząc, że to tylko etap przejściowy. I tak trwa w tym i trwa, aż po kilku latach sytuacja staje się nie do zniesienia, a ona z powodów rodzinnych decyduje się raz na zawsze rzucić habit i powrócić do świeckiego życia.
Ta książka budziła we mnie bardzo intensywne emocje i wprost nie mogłam uwierzyć w to, że historia jednej bohaterki może wywoływać we mnie taki ogrom współczucia, żalu i niepewności. A jednak miałam wrażenie, jakbym utożsamiała się z jej rozterkami. Możliwe, że to kwestia bardzo dobrego opisu przeżyć wewnętrznych Patrycji, jej myśli, wątpliwości i wiary w to, że obrała właściwą ścieżkę…
Patrycja Kubik w rewelacyjny sposób opisała realia życia w zakonie i to, jak bardzo rzeczywistość miażdży wszelkie marzenia. Ta powieść jest trudna, ponieważ obnaża obłudę, chytrość, pięcie po szczeblach władzy i przede wszystkim nieszczęście kobiet zakrytych habitem. Niewiele było tu takich, które naprawdę wierzyły. Większość znalazła bezpieczeństwo za murami i bała się je opuścić, więc tkwiła w toksyczności, będąc jej ofiarą i sama krzywdząc inne.
Przeraźliwie smutna powieść. Jest w niej jednak coś tak szczególnego, że warto poświęcić jej wieczór. Na swój sposób oryginalna, poruszająca bardzo niepopularną tematykę. Dobra, emocjonalna opowieść, która pokazuje, że czasem warto zmienić kierunek i będąc wiernym swoim zasadom, postawić na szacunek do samej siebie.
Książkę „Zakochana zakonnica” znajdziesz tutaj.
Skomentuj