Strona główna » Ty też jeszcze nie śpisz… – “101 latarni” – poruszająca bajka ukraińsko-białoruskiego duetu 
Książki dla dzieci Polecenia

Ty też jeszcze nie śpisz… – “101 latarni” – poruszająca bajka ukraińsko-białoruskiego duetu 

Myślę, że wyjątkowo poruszającą postawą w czasach niezgody jest pełna porozumienia współpraca, której piękne owoce zachwycają. Takim właśnie owocem jest książka “101 latarni”, autorstwa Oksany Łuszczewskiej i Dzmytryja Bandarenka. “101 latarni” to opowieść o nocy – o ciemności, w której wszystko widać inaczej, wyraźniej, dokładniej…

ZASNĄŁ JUŻ? – to nic, że tata już śpi, gdy…

Zachar tak bardzo chciałby jeszcze porozmawiać!

Rozpalone światło w pokoju rodziców oznacza dla dziecka granicę – tutaj jestem ja, a tam jest praca. Tutaj małe ja z moimi marzeniami, myślami, snami i wieloma innymi sprawami, w które trzeba się ze mną zagłębić, a tam za ścianą umysł ciężko myślący i ręce bardzo zmęczone. I tęsknota, tak – z pewnością jest tam też tęsknota za małym mną i moimi dziecięcymi marzeniami, myślami, snami…

“101” latarni ma w tym względzie wydźwięk literatury zaangażowanej – autorzy umieścili w nim dziecko, które jest sam na sam ze swoją fantazją, a jednocześnie sam na sam z poczuciem, że tak bardzo chciałby, żeby ktoś siedział obok niego i razem z nim obserwował noc przez okno. Nic więcej albo aż tyle.

TATA ŚPI MOCNYM SNEM, AŻ POCHRAPUJE – a wtedy…

Zachar widzi, że w niektórych oknach wieżowca naprzeciwko wciąż pali się światło. Za tymi oknami jest ktoś inny, tak samo mały jak ja – mógłby pomyśleć. Te okna oznaczają obecność. Jasność oznacza, że ktoś czuwa. Tak jak latarnik – zapala światło, żeby zbłąkani żeglarze mogli bezpiecznie powrócić do domów. Tak, jest bezpiecznie. Jest noc, ale jest bezpiecznie. Tata śpi – myśli Zachar – ale na pewno jestem bezpieczny. Nie może jednak spać, więc liczy rozpalone światła w oknach – te ostoje bezpieczeństwa – jakby szukał właściwego portu do zacumowania swojego statku.

STO LATARNI – SZEPCZE ZACHAR

I widzi, jak w wieżowcu naprzeciwko gaśnie światło.

– Zgasła sto pierwsza.

Powieki Zachara stają się coraz cięższe, sen podkrada się coraz bliżej.  

Rozświetlone okna ukraińskich wieżowców jako metafora bezpiecznej przystani. Ojciec śpiący spokojnie obok swojego syna. To wszystko świat naprawdę bajkowy. Dla nas, dorosłych, nierzeczywisty. Trudno powstrzymać nasuwające się na myśl pytania – pytania smutne i niepokojące – czy te wieżowce jeszcze stoją? Czy ten ojciec potrafi jeszcze zasnąć? I czy chłopiec wciąż żyje?

To oczywiście pytania rodzące się w naszych myślach co noc, gdy pożera te okropna świadomość żywego aktu nienawiści, który ma miejsce tak blisko nas… A jednak Oksana Łuszczewska i Dzmitryj Bandarenka swoją współpracą zdają się mówić, że jest jeszcze nadzieja na wyrwanie się z tego koszmaru. Nadzieja na pokój, bezpieczeństwo i spokojny sen…  Każdego, kto potrzebuje tę nadzieję odnaleźć, zapraszamy tutaj do wspólnego liczenia migających światełek życia…

Maria

“U mnie jest blisko z serca do papieru” - napisała Agnieszka Osiecka, a ja, jako jej wierna i oddana fanka, powtarzam te słowa za nią. Jestem miłośniczką słów i wszelkiego rodzaju konstelacji, które mogą z nich powstać. Studiując filmoznawstwo przekonałam się, że nie tylko sama sztuka jest czymś fascynującym, ale również - jeśli nie bardziej – nauka o niej. Spośród wszelkiego typu literatury najbardziej fascynuje mnie jej teoria, a zaraz potem filozofia i poezja. Mając trzynaście lat zapisałam w swoim pamiętniku: “wiem jedno, jestem uzależniona od pisania”. Nic w tej kwestii się nie zmieniło. Wciąż notuję wszystko, co zauważę, podążając zgodnie za słowami Terry’ego Pratchetta, który stwierdził, że najlepsze pomysły kradnie się rzeczywistości, która na ogół prześciga fantazję. Jestem marzycielką i z natury chodzę z głową w chmurach, więc często zakładam życiową prozaiczność na swoje barki, żeby jej ciężar pomógł mi wrócić na ziemię. Z reguły jestem uważana za osobę towarzyską, ale mało kto dostrzega, że najswobodniej czuję się w obecności Davida Bowiego, Jamesa Barrie i Salvadora Dali. Gdy ludzie pytają mnie o sztukę, odpowiadam – to moja dobra przyjaciółka. W końcu nie raz uratowała mi życie...

Maria

“U mnie jest blisko z serca do papieru” - napisała Agnieszka Osiecka, a ja, jako jej wierna i oddana fanka, powtarzam te słowa za nią. Jestem miłośniczką słów i wszelkiego rodzaju konstelacji, które mogą z nich powstać. Studiując filmoznawstwo przekonałam się, że nie tylko sama sztuka jest czymś fascynującym, ale również - jeśli nie bardziej – nauka o niej. Spośród wszelkiego typu literatury najbardziej fascynuje mnie jej teoria, a zaraz potem filozofia i poezja. Mając trzynaście lat zapisałam w swoim pamiętniku: “wiem jedno, jestem uzależniona od pisania”. Nic w tej kwestii się nie zmieniło. Wciąż notuję wszystko, co zauważę, podążając zgodnie za słowami Terry’ego Pratchetta, który stwierdził, że najlepsze pomysły kradnie się rzeczywistości, która na ogół prześciga fantazję. Jestem marzycielką i z natury chodzę z głową w chmurach, więc często zakładam życiową prozaiczność na swoje barki, żeby jej ciężar pomógł mi wrócić na ziemię. Z reguły jestem uważana za osobę towarzyską, ale mało kto dostrzega, że najswobodniej czuję się w obecności Davida Bowiego, Jamesa Barrie i Salvadora Dali. Gdy ludzie pytają mnie o sztukę, odpowiadam – to moja dobra przyjaciółka. W końcu nie raz uratowała mi życie...

Skomentuj

Kliknij tutaj, by skomentować