Strona główna » “Ta kobieta. Biografia Wallis Simpson” – wznowienie biografii bohaterki największego skandalu obyczajowego XX wieku już niebawem!
Biografie Zapowiedzi i nowości

“Ta kobieta. Biografia Wallis Simpson” – wznowienie biografii bohaterki największego skandalu obyczajowego XX wieku już niebawem!

Wallis Simpson – złodziejka dusz i obsesja całego świata

„Ta kobieta” – w pewien sposób pozostająca bezimienna, bo zamiast jej nazwiska częściej i chętniej używano niezbyt przychylnych określeń, takich jak np. „zimna suka”, „najpodlejsza z kobiet”, „harpia”. To ostatnie jest w kontekście Simpson szczególnie ciekawe, gdyż zgodnie z mitologią grecką harpie były duchami (czasem mówi się o nich nawet, jako o demonach), które porywały ludzkie dusze i stanowiły uosobienie gwałtownych i burzliwych porywów wiatru. Pierwszą burzę Simpson wywołała jeszcze w poprzednim wcieleniu jako Bessie Wallis Warfield (pod takim nazwiskiem się urodziła) wychodząc za mężczyznę, który ją bił i więził. Drugą wywołała uciekając od niego, a trzecią – swoją podróżą po Chinach, w czasie której piła, romansowała i odwiedzała burdele w Szanghaju. Brytyjski wywiad MI6 założył jej w latach 30. tzw. „chińską teczkę”. Kiepska reputacja Wallis była zawsze o krok przed nią, ale mimo to amerykańska femme fatale szła odważnie przed siebie.  

Wallis Simpson i książę Edward – znajomość

Księcia Edwarda Wallis poznała na przyjęciu w 1931 roku. Przypadli sobie do gustu przez elegancję, dowcipność i wspólny język, który bardzo szybko odnaleźli. Książe Edward był wówczas znany jako najprzystojniejszy i najbardziej szykowny mężczyzna Anglii – albo nawet Europy. Dziwiono się więc, że przypadła mu do gustu tak zwykła, często określana nawet jako „nieładna”, a co najgorsze: amerykańska twarz. Ich związek był skandaliczny. W obecnej sytuacji na dworze Anglii, księżna Megan bywa porównywana do Wallis, bo obie rozkochały w sobie książąt w takim stopniu, że panowie rezygnują z królewskich przywilejów (a nawet korony!) dla bycia z nimi. To sensacja, bez wątpienia – ale zdaje się, że mimo wszystko ta historia budzi też poczucie subtelnego wzruszenia. Ostatecznie bowiem ich miłość i porozumienie dusz stają się silniejsze, niż dworskie konwenanse i formalności tego świata. Niemłodzi już kochankowie dzięki swojej przyjaźni zyskali nowe życie i można odnieść wrażenie, że przeżyli ponowną młodość – taką, w której wolno im było wszystko. Pływali nago w chorwackich wodach; rozmawiali – być może o śmieszności tego wszystkiego, co zostawili za sobą, w tym poprzednim, innym życiu; wylegiwali się nad basenami i niczym egzotyczne jaszczurki wygrzewali na słońcu swoje bezwstydne ciała. Wzięli sekretny ślub. On malował jej paznokcie u stóp, a ona bawiła się w panią domu, urządzając (ku jego radości) wystawne przyjęcia, podczas których on i ona, nierozerwalnie zespoleni w postać jakiegoś tajemniczego “my”, byli jedyną parą królewską, jaką znał świat. Tak im się przynajmniej zdawało. To piękne – ale tylko pod warunkiem, że jest to prawda.

Wallis Simpson – podejrzenia

Wielu uważało, że Wallis nie kocha Edwarda, że jest z nim dla rozgłosu, dla pieniędzy, dla luksusów. Winston Churchill – jeden z niewielu przyjaciół pary – twierdził inaczej. Mówił, że się kochają i bronił księżnej, twierdząc, że nie była ona oprawcą księcia, a jedynie ofiarą plotek i skandali. Najbardziej szokującymi spośród wielu domysłów były dwa: o tym, że Wallis Simpson związała się z Edwardem VIII, by go szpiegować i przekazywać informacje nazistom oraz te, które miały donosić, że księżna nie jest wcale kobietą. Pierwsza z tych spraw dotyczyła bliskich kontaktów księżnej z Joachimem von Ribbentropem – ambasadorem III Rzeszy w Londynie, który miał odwiedzać ją codziennie, a w razie ewentualnej nieobecności wysyłać kwiaty w ramach przeprosin. Sprawa ta budziła ogromną nieufność rodziny królewskiej – czy mogli wierzyć, że Simpson jest wierna im, Edwardowi i, co najważniejsze, Wielkiej Brytanii? Jeśli natomiast chodzi o sprawę potencjalnego interseksualizmu księżnej, wątpliwości budziła przede wszystkim jej uroda – ostre i szorstkie rysy twarzy, prostokątna sylwetka, mały biust, duże dłonie. Obecnie lekarze dochodzą do wniosku, że bardzo prawdopodobne, iż księżna cierpiała na zespół niewrażliwości na androgeny. Kobiety nim dotknięte są genetycznie płci męskiej, ale ich organizm jest niewrażliwy na produkowany przez siebie testosteron, dlatego ciało nabiera anatomicznych cech kobiecych.  

Wallis nie bez powodu uwielbiała nosić Chanell – Coco, tak samo jak wybranka Edwarda, nie była uważana za szczególnie urodziwą, ale obie bezsprzecznie zapisały się na kartach historii jako ikony mody. Błękitna suknia ślubna Wallis Simpson była najczęściej kopiowanym modelem XX w., a sama księżna nawiązywała współprace modowe nawet z tak znakomitymi artystami, jak Salvador Dali, który zaprojektował wzór homara, zdobiący suknię, w której Wallis wystąpiła w 1937 roku na sesji zdjęciowej dla magazynu Vouge.  

Temat życia i sekretów Wallis Simpson to jednak nie temat na jeden, krótki artykuł, dlatego już teraz zachęcamy by sięgnąć po książkę, której autorką jest Anne Sebba. Wznowienie „Ta kobieta. Biografia Wallis Simpson” będzie dostępne już we wrześniu!

Maria

“U mnie jest blisko z serca do papieru” - napisała Agnieszka Osiecka, a ja, jako jej wierna i oddana fanka, powtarzam te słowa za nią. Jestem miłośniczką słów i wszelkiego rodzaju konstelacji, które mogą z nich powstać. Studiując filmoznawstwo przekonałam się, że nie tylko sama sztuka jest czymś fascynującym, ale również - jeśli nie bardziej – nauka o niej. Spośród wszelkiego typu literatury najbardziej fascynuje mnie jej teoria, a zaraz potem filozofia i poezja. Mając trzynaście lat zapisałam w swoim pamiętniku: “wiem jedno, jestem uzależniona od pisania”. Nic w tej kwestii się nie zmieniło. Wciąż notuję wszystko, co zauważę, podążając zgodnie za słowami Terry’ego Pratchetta, który stwierdził, że najlepsze pomysły kradnie się rzeczywistości, która na ogół prześciga fantazję. Jestem marzycielką i z natury chodzę z głową w chmurach, więc często zakładam życiową prozaiczność na swoje barki, żeby jej ciężar pomógł mi wrócić na ziemię. Z reguły jestem uważana za osobę towarzyską, ale mało kto dostrzega, że najswobodniej czuję się w obecności Davida Bowiego, Jamesa Barrie i Salvadora Dali. Gdy ludzie pytają mnie o sztukę, odpowiadam – to moja dobra przyjaciółka. W końcu nie raz uratowała mi życie...

Maria

“U mnie jest blisko z serca do papieru” - napisała Agnieszka Osiecka, a ja, jako jej wierna i oddana fanka, powtarzam te słowa za nią. Jestem miłośniczką słów i wszelkiego rodzaju konstelacji, które mogą z nich powstać. Studiując filmoznawstwo przekonałam się, że nie tylko sama sztuka jest czymś fascynującym, ale również - jeśli nie bardziej – nauka o niej. Spośród wszelkiego typu literatury najbardziej fascynuje mnie jej teoria, a zaraz potem filozofia i poezja. Mając trzynaście lat zapisałam w swoim pamiętniku: “wiem jedno, jestem uzależniona od pisania”. Nic w tej kwestii się nie zmieniło. Wciąż notuję wszystko, co zauważę, podążając zgodnie za słowami Terry’ego Pratchetta, który stwierdził, że najlepsze pomysły kradnie się rzeczywistości, która na ogół prześciga fantazję. Jestem marzycielką i z natury chodzę z głową w chmurach, więc często zakładam życiową prozaiczność na swoje barki, żeby jej ciężar pomógł mi wrócić na ziemię. Z reguły jestem uważana za osobę towarzyską, ale mało kto dostrzega, że najswobodniej czuję się w obecności Davida Bowiego, Jamesa Barrie i Salvadora Dali. Gdy ludzie pytają mnie o sztukę, odpowiadam – to moja dobra przyjaciółka. W końcu nie raz uratowała mi życie...

Skomentuj

Kliknij tutaj, by skomentować