Rodzinny weekend przy planszówkach z przedszkolakiem zamienił się w koszmar? Coś o tym wiemy. Gorzki smak przegranej w przypadku malucha, który tak bardzo, bardzo chce wygrać, potrafi doprowadzić na skraj czarnej rozpaczy – i dziecko, i dorosłych. Jednak jak bardzo byśmy starali się ochronić dziecko przed doświadczeniem frustracji i porażek, zmieniając dla niego zasady gry kilka razy w trakcie rozgrywki, czy przegrywając dla świętego spokoju, by ono mogło wygrać, nie rozwiązuje sytuacji.
To trzeba powiedzieć głośno. Lęk przed przegraną u najmłodszych jest ogromny, ponieważ wiąże się z bardzo silnymi emocjami i zwyczajnie kilkulatek nie wie, jak sobie z nimi radzić. Stąd pojawia się obrażanie na cały świat, złość, mówienie, że gra jest głupia albo nudna. Nasuwa się pytanie, czy można sprawić, by dziecko lepiej radziło sobie z przegraną? Oczywiście, że tak! Z pomocą dorosłych oraz odpowiednich książeczek o tematyce wygrywania – przegrywania oswajanie rywalizacji i akceptowanie porażek nie jest już tak trudnym zadaniem.
Gdy dziecko nie radzi sobie z porażką
Czy Twoje dziecko wybucha złością podczas wspólnych gier albo gier z rówieśnikami w przedszkolu? Odmawia udziału w grach, zawodach? Zawsze i wszędzie musi być pierwsze i najlepsze? Nazywa grę głupią i niszczy ją w trakcie, kiedy widzi, że wynik nie będzie na jego korzyść i wygra ktoś inny? Albo do smutku doprowadza go nawet jakikolwiek punkt zdobyty przez „przeciwnika”? Z pewnością nie robi tego z „czystej” złośliwości i chęci obrażania się. Maluchowi biorącemu udział w zabawie, w której można wygrać lub przegrać, towarzyszy ogromna chęć wygranej i jednocześnie strach przed porażką. Czasami te uczucia są tak intensywne, że odmawia nawet udziału w grze.
Dlaczego warto pomóc dziecku oswajać przegrywanie?
Na szczęście rywalizację da się oswoić, jak również to, że czasami po prostu nie wygrywamy. Co więcej, warto to zrobić, ponieważ wyposażeni w takie umiejętności już jako dorośli będziemy łatwiej radzili sobie z frustracją, rozczarowaniem, przegrywaniem. A z pewnością, jeśli pomożemy dzieciom radzić sobie z porażką w pierwszych latach życia, łatwiej im będzie z większym spokojem podchodzić do sytuacji przegranej w szkole, podczas zawodów sportowych, czy konkursów. A tych doświadczeń podczas szkolnej przygody zdecydowanie nie brakuje. W końcu na każdym kroku czekają na uczniów oceny i trudno zawsze być we wszystkim najlepszym. Bycie na drugim, trzecim, dziesiątym miejscu albo przegrana nie są życiową tragedią.
Czy zawsze trzeba wygrywać?
Trudno patrzeć na łzy dziecka, kiedy mocno przeżywa porażkę. Łatwiej cieszyć się razem z nim z wygranej. Ale nie zawsze tak będzie. Nikt z nas nie przechodzi życia z samymi sukcesami w życiorysie. Warto przede wszystkim wyjaśnić maluchowi, że wygrana w grze nie świadczy o jego wartości, mądrości, zdolnościach. Nie sprawia, że jest gorsze od lepszych. Tak jak wygrana nie sprawia, że jest lepsze od innych. Tym bardziej, że wynik w grze często uzależniony jest od szczęścia. Tym, co powinno liczyć się w zawodach czy grze, jest wspólnie spędzony czas (z rówieśnikami, z rodziną), nowe doświadczenia i oczywiście dobra zabawa. A przegrane, cóż, po prostu się zdarzają i przeplatają się z sukcesami.
Książki o przegrywaniu dla dzieci
A co dalej, jak pracować z naszym maluchem nad radzeniem sobie z poczuciem przegranej? Oto dwa tytuły książek adresowanych do przedszkolaków, które z empatią i niezwykłą wrażliwością zajmują się tematem wygranej i porażki w dziecięcym świecie.
„Basia i przegrywanie”
Seria książeczek o Basi autorstwa Zofii Staneckiej jest już od 15 lat dobrze znane dzieciom. Dziewczynka mierzy się z wieloma sytuacjami, radzi sobie z trudnymi emocjami, pomagając małym czytelnikom odnaleźć się w przypadku podobnych doświadczeń. Jako czterdziesty tytuł w serii ukazał się książka „Basia i przegrywanie”, w której autorka porusza temat radzenia sobie z przegraną w trakcie rodzinnych rozgrywek.
W tej historii przeczytamy o tym, jak Basia i jej kuzynka Lula spędzają weekend z dziadkami nad jeziorem. Niestety pogoda nie dopisuje, pada deszcz, dlatego dziadkowie wymyślają wspólne gry. Kto nie lubi przecież grać w planszówki, karty czy zgadywanki słowne? Jednak dość szybko okazuje się, że rozgrywki nie przynoszą dzieciom radości. Pojawiają się trudne emocje, takie jak zazdrość, złość, smutek. Co więcej, nawet dorośli nie radzą sobie z emocjami, które pojawiają się w trakcie gry. Np. dziadek zarzuca babci oszukiwanie. W końcu każdy chce wygrać, a pogodzenie się z porażką potrafi być sporym wyzwaniem nie tylko dla najmłodszych. Na szczęście opowieść kończy się dobrze. Kiedy emocje przestają brać górę, dziewczynki i dziadkowie wspólnie zastanawiają się nad tematami wygranej i przegranej.
– Nie da się razem wygrać. Ani razem przegrać – zauważyła Lula.
– To prawda – potwierdził Dziadek. – Dlatego tak ważne jest, żeby tych, którzy przegrali, nie zostawiać samych, i nigdy, przenigdy nie cieszyć się z ich przegranej. Zwłaszcza, że każdy czasem przegrywa, każdemu może się coś nie udać czy gorzej wyjść. Nie tylko w grze, też w życiu. I to nic nie szkodzi. Na przegranych możemy się wiele nauczyć. Na przykład tego, jak radzić sobie z trudnymi uczuciami. Albo jak mimo wszystko cieszyć się wspólnym działanie, a może nawet tym, że zwyciężył ktoś nam bliski.
„Naprawdę chcę wygrać”
Fantastyczny picture book „Naprawdę chcę wygrać” Simona Philipa, brytyjskiego pisarza, to już trzecia część serii „Naprawdę chcę”. W tym tomie mała dziewczynka mierzy się z ogromną potrzebą wygranej i bycia najlepszą w każdej dziedzinie sportu. W szkole odbywa się Dzień Sportu, więc bohaterka książeczki szykuje się do stanięcia na podium. Jednak okazuje się, że w poszczególnych dziedzinach – bieganiu, ciągnięciu liny, tańcu – jest ktoś od niej lepszy. Jej pragnienie zwycięstwa jest tak duże, że nie odczuwa żadnej radości zabawy, a przegraną postrzega jako życiową porażkę. Co sprawi, że odzyska radość z rywalizacji i przestanie obsesyjnie dążyć do zajęcia 1. miejsca?
Nie ma nic lepszego od bycia zwycięzcą. Tyle jest trofeów jeszcze do zdobycia!
Muszę tę dziewczynkę pokonać w czyimś innym.
(…)
Później mnie objęła i szepnęła z troska:
– Nie da się we wszystkim być numerem jeden. Ważne byś robiła to, co bardzo kochasz, nie po to, by wygrać, lecz dla samej siebie.
Simon Philip w sposób niezwykle lekki, z humorem pisze o dziecięcym lęku przed porażką i chęci wygrywania. Historia małej dziewczynki skłania do refleksji – czy zawsze liczy się zwycięstwo? Czy jest coś złego w przegrywaniu? A przy okazji warto dodać, że rytmicznemu tekstowi z morałem towarzyszą zachwycające ilustracje Lucii Gaggiotti.
Skomentuj