Strona główna » Pedro Almodovar tym razem nie na ekranie. Zbliża się premiera polskiego przekładu autobiograficznych opowiadań wybitnego reżysera
Zapowiedzi i nowości

Pedro Almodovar tym razem nie na ekranie. Zbliża się premiera polskiego przekładu autobiograficznych opowiadań wybitnego reżysera

Książka Pedro Almodovara "El último sueño”

Wydawnictwo Poznańskie ogłosiło, że przygotowuje się do majowej premiery polskiego przekładu nowej, niezwykle interesującej pozycji. Mowa tu o “El último sueño” (w wolnym tłumaczeniu: ostatni sen) autorstwa znanego hiszpańskiego reżysera, Pedro Almodovara – autora m.in. filmów: “Matki równoległe” (2021), “Volver” (2006), “Ból i blask” (2019), “Wszystko o mojej matce” (1999), “Skóra, w której żyję” (2011). Za polską wersję językową książki “El último sueño” odpowiadają Katarzyna Okrasko i Agata Ostrowska.

“El último sueño” Pedro Almodovara – z czym to się je?

Czy ktokolwiek zastanawiał się, z jakiej publikacji pochodzi (dosyć już) słynny cytat Pedro Almodovara:

Strach ma tę zaletę, że czasami powstrzymuje nas od robienia rzeczy, których nie należy robić. Ma również tę wadę, że czasami powstrzymuje nas od robienia rzeczy, które już powinny być zrobione.

Odpowiedzią jest jego pierwsza próba pisarska – “Patty Diphusa”. Podobnie jak ta poprzednia publikacja, tak też nowa książka Almodovara, “El último sueño”, jest zbiorem opowiadań. Ponoć ma to być najbardziej osobiste, całkiem autobiograficzne dzieło, spośród wszystkich przez Almodovara stworzonych. Swoje przemyślenia reżyser rozpisał na dwanaście krótkich historii, które mają ukazywać przebieg jego artystycznej ewolucji. Akcja rozgrywa się na przestrzeni kilkudziesięciu lat – od lat 60., aż do teraźniejszości. Pisanie zajęło Almodovarowi blisko pół wieku, ale ta dbałość i czasochłonność swoje odbicie z pewnością znajdą w tekstach, które sam autor nazywa “uzupełnieniem twórczości kinematograficznej”.

O czym jest nowa książka Pedro Almodovara?

Głównym bohaterem swoich dwunastu opowiadań Almodovar uczynił postać stworzoną na kształt siebie. Rzecz będzie fabularna, ale zdaje się, że głównymi tematami tekstów pozostaną kwestie związane ze sztuką i twórczością samego reżysera. Możemy spodziewać się ujawnienia dawnych inspiracji i natchnień hiszpańskiego filmowca.

Mnie jednak zastanawia forma, jaką posłuży się Almodovar w pisarstwie. Każdy, kto widział choć jeden jego film, wie, że w sztuce ruchomych obrazów Pedro Almodovar uchodzi za jednego z najwybitniejszych (i najsprawniejszych warsztatowo) reżyserów, których ulubionym środkiem wyrazu jest kamp. Właściwie, myśląc o kampie w kinie, nie sposób nie wspomnieć Almodovara – te blaski, powab, przepych, prestiż, świetność… Słowem: to wszystko, co czyni jego filmy tak fascynującymi (szczególnie wizualnie). Czy uda się zawrzeć to również w pisarstwie? Pedro Almodovar bez swojej nieodłącznej dominanty estetycznej – właśnie: kampu – wydaje się ubogi, niepełny. Czym zatem wielki reżyser zaskoczy nas w swojej najnowszej książce? Czekamy z niecierpliwością.

Maria

“U mnie jest blisko z serca do papieru” - napisała Agnieszka Osiecka, a ja, jako jej wierna i oddana fanka, powtarzam te słowa za nią. Jestem miłośniczką słów i wszelkiego rodzaju konstelacji, które mogą z nich powstać. Studiując filmoznawstwo przekonałam się, że nie tylko sama sztuka jest czymś fascynującym, ale również - jeśli nie bardziej – nauka o niej. Spośród wszelkiego typu literatury najbardziej fascynuje mnie jej teoria, a zaraz potem filozofia i poezja. Mając trzynaście lat zapisałam w swoim pamiętniku: “wiem jedno, jestem uzależniona od pisania”. Nic w tej kwestii się nie zmieniło. Wciąż notuję wszystko, co zauważę, podążając zgodnie za słowami Terry’ego Pratchetta, który stwierdził, że najlepsze pomysły kradnie się rzeczywistości, która na ogół prześciga fantazję. Jestem marzycielką i z natury chodzę z głową w chmurach, więc często zakładam życiową prozaiczność na swoje barki, żeby jej ciężar pomógł mi wrócić na ziemię. Z reguły jestem uważana za osobę towarzyską, ale mało kto dostrzega, że najswobodniej czuję się w obecności Davida Bowiego, Jamesa Barrie i Salvadora Dali. Gdy ludzie pytają mnie o sztukę, odpowiadam – to moja dobra przyjaciółka. W końcu nie raz uratowała mi życie...

Maria

“U mnie jest blisko z serca do papieru” - napisała Agnieszka Osiecka, a ja, jako jej wierna i oddana fanka, powtarzam te słowa za nią. Jestem miłośniczką słów i wszelkiego rodzaju konstelacji, które mogą z nich powstać. Studiując filmoznawstwo przekonałam się, że nie tylko sama sztuka jest czymś fascynującym, ale również - jeśli nie bardziej – nauka o niej. Spośród wszelkiego typu literatury najbardziej fascynuje mnie jej teoria, a zaraz potem filozofia i poezja. Mając trzynaście lat zapisałam w swoim pamiętniku: “wiem jedno, jestem uzależniona od pisania”. Nic w tej kwestii się nie zmieniło. Wciąż notuję wszystko, co zauważę, podążając zgodnie za słowami Terry’ego Pratchetta, który stwierdził, że najlepsze pomysły kradnie się rzeczywistości, która na ogół prześciga fantazję. Jestem marzycielką i z natury chodzę z głową w chmurach, więc często zakładam życiową prozaiczność na swoje barki, żeby jej ciężar pomógł mi wrócić na ziemię. Z reguły jestem uważana za osobę towarzyską, ale mało kto dostrzega, że najswobodniej czuję się w obecności Davida Bowiego, Jamesa Barrie i Salvadora Dali. Gdy ludzie pytają mnie o sztukę, odpowiadam – to moja dobra przyjaciółka. W końcu nie raz uratowała mi życie...

Skomentuj

Kliknij tutaj, by skomentować