Strona główna » “Sprzedam dinozaura” czyli książka, którą z pewnością czytałby Ross z „Przyjaciół”
Reportaże Zapowiedzi i nowości

“Sprzedam dinozaura” czyli książka, którą z pewnością czytałby Ross z „Przyjaciół”

Sprzedam dinozaura

Potrzebna książka o dinozaurach dla dzieci? Nie ma problemu. Mogę przygotować bardzo długą listę tytułów zarówno całokartonowych książeczek dla maluszków po całe kompendia wiedzy o dinozaurach, z których aż kipi od informacji i ciekawostek. Rzadko co prawda zdarza się, żeby dorosły pałał wciąż tak wyjątkową miłością do tych prehistorycznych stworzeń. Ale zdarza się. Weźmy na przykład Rossa z najpopularniejszego serialu komediowego lat 90. „Przyjaciele”, który z zawodu był paleontologiem. Z pewnością zainteresowałaby go najnowsza popularnonaukowa publikacja Wydawnictwa Bo.Wiem „Sprzedam dinozaura”. Ciebie też intryguje ten tytuł?

Po ile ten dinozaur?

Zastanawiałaś/eś się, ile może kosztować szkielet dinozaura żyjący setki milionów lat temu? Z pewnością nie jest to codzienny zakup, dlatego pomogę Ci w tych szacunkach. Kwoty sięgają nawet kilku milionów dolarów (!). Paige Williams, amerykańska dziennikarka, laureatka National Magazine Award, w swojej książce „Sprzedam dinozaura” bierze na warsztat ten barwny świat kolekcjonerów, handlarzy, przemytników oraz podejrzanych w transakcjach. Wielu z nas z pewnością nie zdaje sobie sprawy, że na aukcjach nie są wystawiane jedynie cenne dzieła sztuki, ale pięknie rozwija się również handel skamielinami. Skąd one pochodzą? Czy etyczna i legalna jest ich sprzedaż, skoro np. taki szkielet dinozaura niezwykle cenny dla nauki może kupić dowolny człowiek, byle był bogaty? Do kogo należy przeszłość?

Reportaż Paige Williams zebrał mnóstwo pozytywnych recenzji i spotkał się z ogromnym zainteresowaniem czytelników.

Opowieść o sensacyjnej rozprawie sądowej nieuczciwego łowcy skamielin rozwija się w fascynującą obserwację tego, jak zderzają się komercja, ambicja, polityka i nauka. (…) Czytelnikowi wprowadzanemu przez autorkę do podziemnego świata kolekcjonerów towarzyszy dreszcz emocji.

– „The New York Times”

Głośna sprawa Tyrannosaurusa bataara

Reporterka porusza m.in. sprawę z 2012 roku, kiedy biznesmen z Florydy i jednocześnie pasjonat skamielin, Eric Procopi sprowadził z Mongolii szkielet Tyrannosaurus bataar. W tym momencie polecam sprawdzić w wyszukiwarce jak potężny był to dinozaur. Warto też dodać, że ten gatunek datowany jest na okres kredy późnej czyli żył 70 milionów lat temu. Procopi w formularzu celnym importowym podał nieprawdziwą informacją o miejscu pochodzenia szkieletu. Zadeklarował, że to skamieliny znalezione w Wielkiej Brytanii.

20 maja 2012 roku swoje znalezisko sprzedał na aukcji w Nowym Jorku za ponad milion dolarów. Jednak grupa paleontologów zaalarmowała rząd Mongolii, który upomniał się o własność. Zgodnie z konstytucją tego azjatyckiego państwa wszystkie skamieniałości dinozaurów są “kulturowo znaczące”. Nie mogą być więc usunięte z Mongolii bez zgody rządu. Paleontolog Bolortsetseg Minjin jak również inni naukowcy potwierdzili, że szkielet Tyrannosaurus bataar pochodzi z Mongolii i tak zaczęła się międzynarodowa batalia o to bezcenne znalezisko. W związku z prowadzonym śledztwem prokuratura Stanów Zjednoczonych wniosła do sądu skargę w związku z fałszywymi dokumentami importowymi.

Eric Procopi został aresztowany pod zarzutem przemycania nielegalnych towarów. Okazało się, że Tyrannosaurus bataar nie był pierwszy. Sędzia przyznał Stanom Zjednoczonym prawo do zajęcia szkieletu dinozaura i zwrócił go Mongolii. Tam wystawiono go w muzeum pop-up na placu Sukhbaatar w stolicy, Ulaanbaatar, a później przeniesiono do Darkhan.

Jeśli masz ochotę poznać więcej tak fascynujących historii ze świata handlarzy skamielinami, koniecznie sięgnij po książkę „Sprzedam dinozaura. Paleontolodzy, kolekcjonerzy i przemyt skamielin”. Kupisz ją TUTAJ.

Kasia

Kiedy byłam w zerówce, nauczyłam się czytać, żeby już więcej się nie nudzić. Od tej pory pochłaniałam kolejne książki, czytając – ku zgrozie pozostałych domowników – przez pierwsze lata na głos. Z kolei w szkole cały czas kończyło mi się miejsce na bibliotecznej karcie, bo byłam tam codziennym gościem. W zawrotnym tempie przerobiłam wszystkie tytuły Astrid Lindgren i do dziś mam sentyment do „Ronji, córki zbójnika”. Chociaż moim ukochanym tytułem z dzieciństwa pozostaje wciąż „Zajączek z rozbitego lusterka”. Na szczęście wraz z wiekiem miłość do książek nie zanikła, a wręcz miała okazję rozkwitnąć dzięki już ponad 5 – letniej pracy w księgarni.
Jednak nie samą literaturą żyje człowiek. Kiedy nie czytam, haftuję tamborki z joginkami i wyciszam umysł, praktykując ashtangę. Za to z wykształcenia jestem psychologiem i arteterapeutką, dlatego mam słabość do psychologicznej literatury i książek Yaloma. Uwielbiam dzieci i kocham literaturę dziecięcą, więc niech nie zdziwi Cię duża liczba wpisów na temat moim zdaniem najbardziej wartościowych książek dla najmłodszych. Sama posiadam ich zawrotną liczbę - nie bez powodu maluchy znajomych mówią na mnie „ciocia od książek”. W kościach czuję, że w bliżej nieokreślonej przyszłości zostanę pisarką książek dla dzieci. Ale wracając do teraz – na co dzień trenuję swoją cierpliwość, dzieląc dom z czwórką kotów i znajdując kłaki oraz żwirek we wszystkich możliwych miejscach.

Skomentuj

Kliknij tutaj, by skomentować