Strona główna » Książki, które pomagają zrozumieć pokolenie Z
Literatura obyczajowa Polecenia Reportaże

Książki, które pomagają zrozumieć pokolenie Z

Pokolenie Z – zwrot często używany we współczesnym świecie, ale co właściwie oznacza? Według ogólnej charakterystyki młodych twórców internetowych, pokolenie Z to grupa, którą jednoczy przede wszystkim zamiłowanie do gali freak fightowych, takich jak Fame MMA. Pokolenie Z może również kojarzyć się z docelową grupą odbiorczą kontentu królewskiej pary dzisiejszego internetu: Wersow i Friza (nie bez powodu nowa ekipa Friza nazywa się właśnie GENZIE). Czy jednak faktycznie pokolenie Z to jedynie osoby, które zamiast poprawnej polszczyzny używają zdeformowanego języka bez znaków interpunkcyjnych, a główne pojęcia ich codziennego słownika, to “essa” i “naura”? Co – albo raczej: kto – właściwie kryje się pod hasłem “Generacja Z”? Tytuły proponowane w tym tekście mogą pomóc odnaleźć odpowiedź na to pytanie.

Pokolenie zmiany. Młodzi o sobie i świecie, który nadejdzie

Pokolenie zmiany

Jeśli nie rozumiesz większości słów użytych w powyższym wstępie, nie masz pojęcia, kim są Friz i Wersow, a nazwa federacji Fame MMA nic ci nie mówi – książka Justyny Sucheckiej może okazać się pozycją, której potrzebujesz. Autorka “Pokolenia zmiany” oddaje głos młodym ludziom, aby mieli okazję się przedstawić i opowiedzieć o tym, kim są oraz jak wyobrażają sobie świat. Jak słusznie zauważa Suchecka:

Mówimy o nich „ta dzisiejsza młodzież”, choć wielu z nich młodzieżą już być przestało. Pokolenie Z to nie tylko nastolatki. To osoby, od których zależy, czy dostaniemy kredyt, początkujący lekarze, nauczyciele naszych dzieci. Sama nie wiem, kiedy to się stało, ale najstarsze spośród zetek w 2023 roku skończą 28 lat! Już zmieniają rynek pracy i nie tylko.

Pokolenie Z to dziś młodzi dorośli, a ich głos staje się coraz bardziej doniosły.

Punktem wyjścia dla książki Justyny Sucheckiej są dwie kwestie: komputerowe uśmieszki tworzone przy pomocy dwukropka i nawiasu oraz kropki na końcu zdań. Dla młodych czytelników jest już zapewne jasne, jakie kłopoty komunikacyjne wiążą się ze wspomnianymi znakami. Jeśli jednak należycie do starszego pokolenia (X albo Y), to z książki
Pokolenie zmiany” dowiecie się, że:

(…) gdy młodszy współpracownik lub współpracownica zapyta was: „Hej, coś się stało? Czy wszystko okej? Mogę ci pomóc?”, a wy odpowiecie „Nie, jest okej.” – to kropka na końcu mówi coś zupełnie innego niż całe zdanie. Nie jest tu zwykłą kropką. Dla wielu rówieśników Julii – pokolenia Z – jest sygnałem, że ktoś jest na nich bardzo zły.

„Jest okej =)” wcale nie jest lepsze.

Uśmiechnięta buźka zdaniem zetek nie zwiastuje niczego dobrego. Kiedy naprawdę dobrze się jej przyjrzymy, możemy zrozumieć dlaczego.

„Nic się nie stało =)”

„Rób, co chcesz =)”

„Wcale nie jestem zła =)”

Nikt zadowolony nie uśmiecha się w taki sposób.

Potocznie zwane “kropki nienawiści” oraz wspomniane wyżej emotki uśmieszków wprawiają młodych ludzi w dyskomfort – czy jest to powód do zaprzestania ich używania? Na to i wiele innych pytań młodzi ludzie odpowiadają w książce “Pokolenie zmiany. Młodzi o sobie i świecie, który nadejdzie”. Dla niektórych tego typu problemy mogą się wydać śmieszne, dla innych – są realnym kłopotem komunikacyjnym w międzypokoleniowej dyskusji. Młodzi, którzy wypowiadają się w książce Sucheckiej, zwracają dużą uwagę na to, że najważniejsza jest nie konkretna zmiana, ale chęć wysłuchania, co młodzi ludzie mają do powiedzenia. Jeśli zatem masz ochotę ich usłyszeć, książkę Justyny Sucheckiej znajdziesz tutaj.

Dzieci – debiut Jacka Paśnika

Dzieci, Jacek Paśnik

“Dzieci” Jacka Paśnika to nowatorska powieść, której fabuła opowiada o dorastaniu tych, którzy w 2023 roku kończą zapewne dwadzieścia, dwadzieścia pięć albo trzydzieści lat. Jest to książka wyrażająca nostalgiczne westchnienie pokolenia Z, którego dzieciństwo usłane było plastikowymi siatkami, osiedlowymi placami zabaw i opowieściami o tym, jak to tata zbudował świat, w którym teraz żyjemy. Sam Paśnik już w pierwszym rozdziale książki pisze:

 Było to nieopodal miejsca, w którym Wariat złożył ubranie w kostkę. Urodziłem się w miejscu, które pod koniec poprzedniej epoki budował mój ojciec. Roboty budowlane toczyły się przez lata w jednym z największych miast wojewódzkich i zaprzęgano do nich tabuny młodzieży – uczniów, studentów, młodych pracowników. Z uwagi na względy strategiczne z początku ojciec nie wiedział nawet, co właściwie jest budowane, bo mówiło się wtedy, że wojna wisi na włosku, że na atomową zagładę może skazać świat byle decyzja jakiegoś przypadkowego oficera radzieckiego lub amerykańskiego. Więc nasz mały kraj, pamiętając o swoich wcześniejszych bolesnych doświadczeniach, wszystko robił wtedy w tajemnicy.

W recenzji Wojciecha Szota czytamy natomiast:

Dla bohatera (i zapewne autora) komunizm i jego wspomnienie stanowią jeden z najważniejszych punktów odniesienia. Drugim takim będzie śmierć “papieża Polaka” i – oczywiście – atak na World Trade Center.

Szot zwraca uwagę na to, jak w powieści Paśnika czuć, że autor jest dopiero debiutującym pisarzem. Recenzent twierdzi, że budowanie napięcia wychodzi mu przeciętnie, a fabuła w najogólniejszym oglądzie jest dosyć schematyczna. Jednocześnie – co warto, aby i tu wybrzmiało – Szot słusznie zauważa, że trudno o inne poprowadzenie akcji, jeśli narrator opowiada o czasach dzieciństwa ludzi, w których życiu nie czekano już na żaden przełom (tak jak starsze pokolenia wyczekiwały końca PRL-u). Pokolenie Z jawi się zatem jako pokolenie bez celu – ale czy na pewno tak jest?

Książka opisuje wspomnienia dorastania w powszechniejącym dostatku, z mnóstwem przybyłych z Zachodu gadżetów, z internetem, w erze już całkowicie cyfrowej i ledwo pamiętającej szum gramofonów. Bezcelowość, wpisana poniekąd w tożsamość pokoleniową zetek, jawi się w książce Paśnika jako tajemnicze poszukiwanie – błądzenie w labiryncie nowości, w którym każdy kolejny krok złączony jest echem opowieści ojców i matek o czasach, których nie pamiętamy…

Książka “Dzieci” Jacka Paśnika jest dostępna tutaj.

Maria

“U mnie jest blisko z serca do papieru” - napisała Agnieszka Osiecka, a ja, jako jej wierna i oddana fanka, powtarzam te słowa za nią. Jestem miłośniczką słów i wszelkiego rodzaju konstelacji, które mogą z nich powstać. Studiując filmoznawstwo przekonałam się, że nie tylko sama sztuka jest czymś fascynującym, ale również - jeśli nie bardziej – nauka o niej. Spośród wszelkiego typu literatury najbardziej fascynuje mnie jej teoria, a zaraz potem filozofia i poezja. Mając trzynaście lat zapisałam w swoim pamiętniku: “wiem jedno, jestem uzależniona od pisania”. Nic w tej kwestii się nie zmieniło. Wciąż notuję wszystko, co zauważę, podążając zgodnie za słowami Terry’ego Pratchetta, który stwierdził, że najlepsze pomysły kradnie się rzeczywistości, która na ogół prześciga fantazję. Jestem marzycielką i z natury chodzę z głową w chmurach, więc często zakładam życiową prozaiczność na swoje barki, żeby jej ciężar pomógł mi wrócić na ziemię. Z reguły jestem uważana za osobę towarzyską, ale mało kto dostrzega, że najswobodniej czuję się w obecności Davida Bowiego, Jamesa Barrie i Salvadora Dali. Gdy ludzie pytają mnie o sztukę, odpowiadam – to moja dobra przyjaciółka. W końcu nie raz uratowała mi życie...

Maria

“U mnie jest blisko z serca do papieru” - napisała Agnieszka Osiecka, a ja, jako jej wierna i oddana fanka, powtarzam te słowa za nią. Jestem miłośniczką słów i wszelkiego rodzaju konstelacji, które mogą z nich powstać. Studiując filmoznawstwo przekonałam się, że nie tylko sama sztuka jest czymś fascynującym, ale również - jeśli nie bardziej – nauka o niej. Spośród wszelkiego typu literatury najbardziej fascynuje mnie jej teoria, a zaraz potem filozofia i poezja. Mając trzynaście lat zapisałam w swoim pamiętniku: “wiem jedno, jestem uzależniona od pisania”. Nic w tej kwestii się nie zmieniło. Wciąż notuję wszystko, co zauważę, podążając zgodnie za słowami Terry’ego Pratchetta, który stwierdził, że najlepsze pomysły kradnie się rzeczywistości, która na ogół prześciga fantazję. Jestem marzycielką i z natury chodzę z głową w chmurach, więc często zakładam życiową prozaiczność na swoje barki, żeby jej ciężar pomógł mi wrócić na ziemię. Z reguły jestem uważana za osobę towarzyską, ale mało kto dostrzega, że najswobodniej czuję się w obecności Davida Bowiego, Jamesa Barrie i Salvadora Dali. Gdy ludzie pytają mnie o sztukę, odpowiadam – to moja dobra przyjaciółka. W końcu nie raz uratowała mi życie...

Skomentuj

Kliknij tutaj, by skomentować