Strona główna » Fenomen książek Janiny Bąk. „Statystycznie rzecz biorąc”, czyli jedyne książki o statystyce, które chcesz przeczytać
Literatura faktu Polecenia

Fenomen książek Janiny Bąk. „Statystycznie rzecz biorąc”, czyli jedyne książki o statystyce, które chcesz przeczytać

Statystycznie rzecz biorąc - książki o statystyce Janiny Bąk

Kto by się spodziewał, że statystyka może być ciekawa? Janina Bąk udowadnia, że jest. Jej książki “Statystycznie rzecz biorąc, czyli ile trzeba zjeść czekolady, żeby dostać Nobla?” oraz “Statystycznie rzecz biorąc 2. Czyli jak zmierzyć siłę tornada za pomocą gofra?” są bestsellerami w polskich księgarniach. W jaki sposób dane liczbowe mogą wyjawić prawdę o świecie, w którym żyjemy? Czy każda emocja ma swój matematyczny wzór? I przede wszystkim – co to w ogóle jest, ta cała statystyka?

Statystycznie rzecz biorąc – książki Janiny Bąk

Janina Bąk jest polską statystyczką, blogerką, influencerką, nauczycielką akademicką i aktywistką społeczną. Być może kojarzycie ją jako Janinę Daily, bowiem pod takim pseudonimem występuje ona w internecie. Janina Bąk porwała Polaków swoim spojrzeniem na statystykę, pokazując, że to nie jedynie nudne dane, ale narzędzie do pełniejszego oglądu świata. W jej książkach znajdują się m.in. takie rozdziały jak:

  • Ilu osób potrzeba, by napisać jedną książkę?
  • Statystyka – królowa nauk czy popychadło medialnego świata?
  • Czy naukowcy są jak żony i nigdy się nie mylą?
  • Dlaczego koń i szop pracz nie dostały doktoratu?
  • Skąd wiemy, że owca rozpoznałaby na ulicy prezydenta?
  • Czy kiedy wychodzimy z psem na spacer, to średnio mamy po trzy nogi?
  • Czy 117% Polaków może się mylić?
  • Czy da się zmierzyć szczęście linijką?
  • Na imieniny lepiej kupić czekoladki czy kokainę?

Książki Janiny Bąk są napisane przystępnym, lekkim, pełnym dowcipu językiem. Zrozumie je każdy – zarówno student analizy danych, jak i zupełny laik. Na dowód, pozostawiam poniżej fragment książki “Statystycznie rzecz biorąc, czyli ile trzeba zjeść czekolady, żeby dostać Nobla?”. Zatem, jeśli macie ochotę przekonać się, do czego zdolna jest statystyka, to koniecznie zajrzyjcie do książek Janiny Bąk – znajdziecie je tutaj.

Fragment książki Janiny Bąk

Jeden z najbardziej znanych statystyków na świecie wcale nie był człowiekiem-akademikiem. Nie przychodził do roboty w piżamie, nie pisał w uczelnianej windzie markerem rozszerzenia liczby pi, a na śniadanie nie jadał kanapek z artykułami naukowymi zamiast sałaty. Być może trudno w to uwierzyć, ale jego życie było znacznie bardziej ekscytujące. Otóż ów człowiek zawodowo warzył piwo, i to jedno z najlepszych piw na świecie – irlandzkiego Guinnessa. Nazywał się William S. Gosset, a oprócz doskonałego piwa zawdzięczamy mu też jeden z najpopularniejszych testów statystycznych, test t-Studenta, i pierwsze rozważania dotyczące istotności statystycznej. Cel tych badań był szczytny – opracowanie matematycznej metody, która gwarantowałaby, że absolutnie każde piwo opuszczające browar Guinness będzie tak samo dobre jak wzorcowe. Czyli to w sumie dokładnie to, czym zajmują się absolutnie wszyscy studenci w krajowych akademikach, z tym że oni poszli raczej w zaawansowane badania empiryczne. Klawo, nie? Statystyka pozwala stworzyć matematyczny wzór na dobre piwo! Zresztą nie tylko. Również wzór na miłość (Skopek et al. 2010), a także – o czym piszę w rozdziale Czy da się zmierzyć szczęście linijką? – na radość życia. I właśnie o tym jest ta książka. O tym, do czego właściwie przydaje nam się statystyka, i – że do wszystkiego.

Dlaczego wyniki badań są lepsze od obserwacji pani Hani spod piątki, która przecież od trzydziestu lat siedzi w oknie i wie wszystko o życiu osiedla?

Czy rację miał Kazimierz z Białej Podlaskiej, oburzony tym, że ta ankieta, o której przeczytał w gazecie, nadaje się tylko do kosza, bo podobno przeprowadzono ją wśród bałaganiarzy, a jego nikt o zdanie nie spytał, mimo że od 1995 roku nie może znaleźć swojego chomika, który niefortunnie zawieruszył się wśród brudnych naczyń?

Dlaczego twierdzimy, że palenie powoduje raka płuc, ale gdy babcia mówi, że podczas ataku halnego jej sernik, a w konsekwencji i ręce, zawsze opadają, to komitet noblowski nie jest skłonny, by uznać, że jedno powoduje drugie? No więc w jaki sposób ustalić te związki przyczynowoskutkowe?

Dlaczego istnieją sytuacje, w których świat nauki nie rzuca jajkami w autorów badań, chociaż przebadali ledwie kilka osób? Czy to prawda, że wielkość (próby badawczej) nie ma znaczenia?

Jak to możliwe, że przez wszystkie lata szkolne liczono nam średnią ocen i to było OK (choć nasi rodzice niekoniecznie twierdzili, że OK), a jednak zawsze znajdzie się jakiś fanatyk (statystyk), który uważa, że kiedy jesteśmy z psem na spacerze, to statystycznie wcale nie mamy trzech nóg?

Czy możemy ufać tym miłym naszemu sercu gazetowym nagłówkom, które donoszą: „uprawiaj więcej seksu, a zarobisz więcej”? (Spoiler: nie. Ale zawsze można próbować). W jaki sposób zwerykować, czy odkrycia amerykańskich naukowców mają sens, czy też wcale nie jest prawdą, że – jak donosi portal Fronda – omlet z pieczarkami zwalczy depresję?

Nie można pominąć też innych, kluczowych dla rozwoju ludzkości zagadnień. Czy na imieniny lepiej kupić czekoladę, czy kokainę? Skąd wiemy, że owca rozpoznałaby na ulicy Zenka Martyniuka? Czy wielkość penisa wpływa na rozwój gospodarczy kraju? To tylko kilka z wielu pytań, na które odpowiada ta książka.

Nie czytajcie jej w kapciach, bo wam pospadają z wrażenia.

Maria

“U mnie jest blisko z serca do papieru” - napisała Agnieszka Osiecka, a ja, jako jej wierna i oddana fanka, powtarzam te słowa za nią. Jestem miłośniczką słów i wszelkiego rodzaju konstelacji, które mogą z nich powstać. Studiując filmoznawstwo przekonałam się, że nie tylko sama sztuka jest czymś fascynującym, ale również - jeśli nie bardziej – nauka o niej. Spośród wszelkiego typu literatury najbardziej fascynuje mnie jej teoria, a zaraz potem filozofia i poezja. Mając trzynaście lat zapisałam w swoim pamiętniku: “wiem jedno, jestem uzależniona od pisania”. Nic w tej kwestii się nie zmieniło. Wciąż notuję wszystko, co zauważę, podążając zgodnie za słowami Terry’ego Pratchetta, który stwierdził, że najlepsze pomysły kradnie się rzeczywistości, która na ogół prześciga fantazję. Jestem marzycielką i z natury chodzę z głową w chmurach, więc często zakładam życiową prozaiczność na swoje barki, żeby jej ciężar pomógł mi wrócić na ziemię. Z reguły jestem uważana za osobę towarzyską, ale mało kto dostrzega, że najswobodniej czuję się w obecności Davida Bowiego, Jamesa Barrie i Salvadora Dali. Gdy ludzie pytają mnie o sztukę, odpowiadam – to moja dobra przyjaciółka. W końcu nie raz uratowała mi życie...

Maria

“U mnie jest blisko z serca do papieru” - napisała Agnieszka Osiecka, a ja, jako jej wierna i oddana fanka, powtarzam te słowa za nią. Jestem miłośniczką słów i wszelkiego rodzaju konstelacji, które mogą z nich powstać. Studiując filmoznawstwo przekonałam się, że nie tylko sama sztuka jest czymś fascynującym, ale również - jeśli nie bardziej – nauka o niej. Spośród wszelkiego typu literatury najbardziej fascynuje mnie jej teoria, a zaraz potem filozofia i poezja. Mając trzynaście lat zapisałam w swoim pamiętniku: “wiem jedno, jestem uzależniona od pisania”. Nic w tej kwestii się nie zmieniło. Wciąż notuję wszystko, co zauważę, podążając zgodnie za słowami Terry’ego Pratchetta, który stwierdził, że najlepsze pomysły kradnie się rzeczywistości, która na ogół prześciga fantazję. Jestem marzycielką i z natury chodzę z głową w chmurach, więc często zakładam życiową prozaiczność na swoje barki, żeby jej ciężar pomógł mi wrócić na ziemię. Z reguły jestem uważana za osobę towarzyską, ale mało kto dostrzega, że najswobodniej czuję się w obecności Davida Bowiego, Jamesa Barrie i Salvadora Dali. Gdy ludzie pytają mnie o sztukę, odpowiadam – to moja dobra przyjaciółka. W końcu nie raz uratowała mi życie...

Skomentuj

Kliknij tutaj, by skomentować