Strona główna » “Emigracja” Malcolma XD trafi na ekran!
Literatura piękna Polecenia

“Emigracja” Malcolma XD trafi na ekran!

Fot. Materiały prasowe

Dla tych, którzy nie wiedzą kim jest Malcolm XD i u których niechęć może powodować ta młodzieżowa ksywa autora “Emigracji”, wyjaśniam – Malcolm XD to człowiek, o którym wiemy niewiele. Nie znamy jego prawdziwego nazwiska, a pseudonim artystyczny (choć gdy powstawał był raczej nickiem internetowym) nawiązywać ma do Malcolma X, jednego z czołowych przywódców ruchu walki społeczności afroamerykańskiej w latach 60. XX wieku. Być może uwspółcześnienie, polegające na zamienieniu “X” na powszechnie dziś używany emotikon “XD”, ma sugerować, że dzisiejsza młodzież zarówno swego przywódcy, jak i pola do buntu poszukiwać powinna nie w świecie rzeczywistym, a cyfrowym – gdyż to właśnie tam Malcolm XD zapoczątkował swoją karierę, pisząc tzw. copypasty, dzięki którym szybko zyskał sobie popularność internautów. Obecnie Malcolm XD jest nie tylko twórcą internetowym, ale również autorem kilku powieści i współtwórcą krótkometrażowego komediodramatu pt. “Fanatyk”.

Autofikcja, czyli Nowy-Cyfrowy Kreacjonizm

Narracja powieści Malcolma XD przypomina nieco “Buszującego w zbożu” – bystry, ironiczny, młody chłopak opowiada o tym, jak to nie dzieje się w jego życiu nic szczególnego, ale właśnie to nieszczególne nic stanowi istotę tego, o czym chce nam opowiedzieć. Właściwie bez trudu da się dojść do wniosku, że nie jest to powieść, której celem jest zaznajomienie czytelnika z fabułą. Jest to raczej próba stworzenia istnie niepoprawnej – w znaczeniu: odbiegającej, od powszechnie przyjętych norm – powieści osobistej. Można by powiedzieć, że osobistej aż do bólu. Powieści, której narratorem, głównym bohaterem i pierwszoplanowym tematem jest Ja, chcące opowiedzieć przede wszystkim o Sobie. Tego rodzaju autofikcja wydaje się jednak narracją bardzo charakterystyczną dla kultury Internetu. Zjawiska takie jak autokreacja, silna subiektywizacja i dowolność w kwestiach stylistycznych są nie tyle przyzwolone, co nawet oczekiwane w cyfrowej rzeczywistości. Dodawanie postów w jakimkolwiek serwisie Internetowym jest jednoczesnym oddaniem się jakiejś – takiej czy innej – poetyce. Tych poetyk jest dzisiaj wiele. Mówi się nieraz np. o tym, że zdjęcie jest “kardasziańskie” albo że coś ma “pinterestową” estetykę. Nie są to pojęcia zdefiniowane, a posługujący się nimi nastolatkowie wiedzą jedynie domyślnie, co chcą tymi określeniami przekazać, ale trudno zaprzeczyć temu, że cyfrowa przestrzeń rządzi się swoim własnym kodem językowym, kompletnie abstrakcyjnym, dla kogoś z zewnątrz. Pojęciem Nowego-Cyfrowego Kreacjonizmu, które pojawia się w tytule tego akapitu, unaocznić chciałam rozwijającą się i wciąż nienazwaną regułę istnienia w społeczeństwie internetowym, w którym każdy z nas – każdy z krwi i kości człowiek siedzący przed komputerem – jest Bogiem, tworzącym abstrakcyjne cyber-byty, mające zastępować nas w elektronicznej przestrzeni, do której fizycznie nie mamy wstępu. Malcolm XD wyrwał się z tego nierzeczywistego świata jako pierwszy i stając się autorem powieści udowodnił, że nie jest jedynie zbiorem pikseli albo bitów, a kimś prawdziwym.

Nowa literatura (e)migracyjna

Wśród polskich “twórców na obczyźnie” znaleźli się m.in. Czesław Miłosz, Witold Gombrowicz i Sławomir Mrożek. Swoją “Emigracją” Malcolm XD nie tylko dołącza do grona twórców literatury migracyjnej, ale w ogóle ją redefiniuje. Roboczo pozwolę sobie wprowadzić tutaj podział tego gatunku na Starą i Nową literaturę migracji. Stara tradycja, którą tworzyli m.in. wymienieni na początku pisarze (dziś uznawani już za wielkie osobistości polskiej kultury) charakteryzowała się pesymizmem – była w niej obecna tęsknota za ojczyzną, za tym, co znane, a sama emigracja była jednocześnie ucieczką i wygnaniem. W “Emigracji” Malcolma XD, która, moim zdaniem, stanowić może przykład nowego, zupełnie innego spojrzenia, wyjazd z kraju nie jest nacechowany negatywnie – wręcz przeciwnie, wyjazd jest przygodą i szansą. Warto też zaznaczyć, że już sam tytuł powieści Malcolma XD przywodzi na myśl “Emigrantów” Mrożka, a fabuła i narracja przypominają osiemnastowiecznego “Kandyda” autorstwa Woltera – oba utwory stanowią demaskację schematów i mechanizmów kierujących społeczeństwem. Łukasz Kośmicki, reżyser powstającego na podstawie “Emigracji” serialu, zdaje się potwierdzać tę tezę, mówiąc, że:

to nie tylko przezabawna i trochę łotrzykowska historia o perypetiach głównego bohatera i jego przyjaciela. Pod fasadą historii śmiejącej się z naszych rodaków za granicą kryje się błyskotliwa analiza polskiej prowincji i społeczności emigrantów w Wielkiej Brytanii, pokazująca jak wygląda obecny tygiel narodów w Europie.

Sądząc po tym, jaką popularnością wśród publiczności cieszył się “Fanatyk”, można się spodziewać, że również serial “Emigracja”, którego premiera planowana jest na wiosnę 2023 roku, odniesie sukces. Zanim jednak serial zawita na ekranach, warto w porę zapoznać się z literackim pierwowzorem, aby móc dokonać należytej analizy porównawczej – po bestsellerową książkę Malcolma XD zapraszam tutaj: Emigracja.

Maria

“U mnie jest blisko z serca do papieru” - napisała Agnieszka Osiecka, a ja, jako jej wierna i oddana fanka, powtarzam te słowa za nią. Jestem miłośniczką słów i wszelkiego rodzaju konstelacji, które mogą z nich powstać. Studiując filmoznawstwo przekonałam się, że nie tylko sama sztuka jest czymś fascynującym, ale również - jeśli nie bardziej – nauka o niej. Spośród wszelkiego typu literatury najbardziej fascynuje mnie jej teoria, a zaraz potem filozofia i poezja. Mając trzynaście lat zapisałam w swoim pamiętniku: “wiem jedno, jestem uzależniona od pisania”. Nic w tej kwestii się nie zmieniło. Wciąż notuję wszystko, co zauważę, podążając zgodnie za słowami Terry’ego Pratchetta, który stwierdził, że najlepsze pomysły kradnie się rzeczywistości, która na ogół prześciga fantazję. Jestem marzycielką i z natury chodzę z głową w chmurach, więc często zakładam życiową prozaiczność na swoje barki, żeby jej ciężar pomógł mi wrócić na ziemię. Z reguły jestem uważana za osobę towarzyską, ale mało kto dostrzega, że najswobodniej czuję się w obecności Davida Bowiego, Jamesa Barrie i Salvadora Dali. Gdy ludzie pytają mnie o sztukę, odpowiadam – to moja dobra przyjaciółka. W końcu nie raz uratowała mi życie...

Maria

“U mnie jest blisko z serca do papieru” - napisała Agnieszka Osiecka, a ja, jako jej wierna i oddana fanka, powtarzam te słowa za nią. Jestem miłośniczką słów i wszelkiego rodzaju konstelacji, które mogą z nich powstać. Studiując filmoznawstwo przekonałam się, że nie tylko sama sztuka jest czymś fascynującym, ale również - jeśli nie bardziej – nauka o niej. Spośród wszelkiego typu literatury najbardziej fascynuje mnie jej teoria, a zaraz potem filozofia i poezja. Mając trzynaście lat zapisałam w swoim pamiętniku: “wiem jedno, jestem uzależniona od pisania”. Nic w tej kwestii się nie zmieniło. Wciąż notuję wszystko, co zauważę, podążając zgodnie za słowami Terry’ego Pratchetta, który stwierdził, że najlepsze pomysły kradnie się rzeczywistości, która na ogół prześciga fantazję. Jestem marzycielką i z natury chodzę z głową w chmurach, więc często zakładam życiową prozaiczność na swoje barki, żeby jej ciężar pomógł mi wrócić na ziemię. Z reguły jestem uważana za osobę towarzyską, ale mało kto dostrzega, że najswobodniej czuję się w obecności Davida Bowiego, Jamesa Barrie i Salvadora Dali. Gdy ludzie pytają mnie o sztukę, odpowiadam – to moja dobra przyjaciółka. W końcu nie raz uratowała mi życie...

Skomentuj

Kliknij tutaj, by skomentować