Strona główna » Czy książce potrzebny jest grzbiet?
Ciekawostki

Czy książce potrzebny jest grzbiet?

Książkę w swoim życiu widzieliście z pewnością niejedną. Okładki miękkie, twarde, broszurowe, z obwolutą, kartonowe. Znamy to wszyscy z doświadczenia i mamy swoje preferencje. A co jeśli powiem Wam, że niektóre książki na dodatek mogą nie mieć grzbietu?

Wyobraźcie sobie, że z radością rozpakowujecie karton z nowymi lekturami z ulubionej księgarni internetowej, a tam widok, o którym świat nie słyszał. Wasza długo wyczekiwana książka całkowicie nie ma grzbietu! Odpadł w transporcie? Ale przecież w kartonie nie leży luzem żaden jego kawałek. A może podczas pakowania pracownicy magazynu nie zauważyli, że pakują egzemplarz z tak potwornym defektem? Zanim jednak czym prędzej z oburzeniem napiszecie do Działu Reklamacji, weźcie głęboki oddech. Uwaga – tak, zdarzają się książki, które specjalnie nie mają grzbietu.

Zapytacie pewnie – ale dlaczego? Czasami autorowi lub wydawnictwu zależy na jak najbardziej ekologicznym sposobie wydania książki. Taka publikacja wydana w duchu less waste nie będzie miała grzbietu. W procesie jej wydania drukarnia użyje jak najmniejszą ilość papieru, a strony zostaną ze sobą zszyte.

Potrzebujecie przykładów? W taki sposób zostały wydane poniższy tytuły:

Kasia

Kiedy byłam w zerówce, nauczyłam się czytać, żeby już więcej się nie nudzić. Od tej pory pochłaniałam kolejne książki, czytając – ku zgrozie pozostałych domowników – przez pierwsze lata na głos. Z kolei w szkole cały czas kończyło mi się miejsce na bibliotecznej karcie, bo byłam tam codziennym gościem. W zawrotnym tempie przerobiłam wszystkie tytuły Astrid Lindgren i do dziś mam sentyment do „Ronji, córki zbójnika”. Chociaż moim ukochanym tytułem z dzieciństwa pozostaje wciąż „Zajączek z rozbitego lusterka”. Na szczęście wraz z wiekiem miłość do książek nie zanikła, a wręcz miała okazję rozkwitnąć dzięki już ponad 5 – letniej pracy w księgarni.
Jednak nie samą literaturą żyje człowiek. Kiedy nie czytam, haftuję tamborki z joginkami i wyciszam umysł, praktykując ashtangę. Za to z wykształcenia jestem psychologiem i arteterapeutką, dlatego mam słabość do psychologicznej literatury i książek Yaloma. Uwielbiam dzieci i kocham literaturę dziecięcą, więc niech nie zdziwi Cię duża liczba wpisów na temat moim zdaniem najbardziej wartościowych książek dla najmłodszych. Sama posiadam ich zawrotną liczbę - nie bez powodu maluchy znajomych mówią na mnie „ciocia od książek”. W kościach czuję, że w bliżej nieokreślonej przyszłości zostanę pisarką książek dla dzieci. Ale wracając do teraz – na co dzień trenuję swoją cierpliwość, dzieląc dom z czwórką kotów i znajdując kłaki oraz żwirek we wszystkich możliwych miejscach.

Skomentuj

Kliknij tutaj, by skomentować