Strona główna » “Witajcie w Dunder Mifflin”. Książka dla tych, którzy uważają “The Office” za najlepszy serial na świecie
Bestsellery Literatura faktu

“Witajcie w Dunder Mifflin”. Książka dla tych, którzy uważają “The Office” za najlepszy serial na świecie

Witajcie w Dunder Mifflin. Historia serialu The Office

Sama jestem fanką serialu “The Office”, więc wiem, że są pytania, które nie dają widzom spokoju. Dlaczego Michael Scott tak bardzo się zmienił po pierwszym sezonie? I dlaczego pierwszy sezon jest taki krótki? Jak inaczej mogłyby zakończyć się niektóre wątki? Czy wszystkie śmieszne sytuacje z serialu były zamierzone? W jakich scenach aktorzy improwizowali? I wiele, wiele innych… Zapraszam więc do zapoznania się z książką, która rozjaśnia te kwestie i pozwala zajrzeć głębiej (that’s what she said) w pracę serialowej ekipy.

“The Office” – biuro, które skradło każde serce

Mogłoby się wydawać, że biurowa rzeczywistość jest nudna. Kawa, klawiatura, odliczanie minut do wyjścia. Okazuje się jednak, że czekać nas tam może znacznie więcej (that’s what she said).

Serial “The Office” to światowy fenomen. Czy twórcy spodziewali się, że zobrazowanie życia pracowników firmy papierniczej okaże się tak interesujące? Z pewnością nie. Wątpię, by ktokolwiek mógł się spodziewać, że zatęskni za kotami Angeli albo falsetem Andy’ego. Nikt zapewne nie sądził, że nie będzie mógł zmrużyć oka przez niedające zasnąć, dręczące pytanie: czym właściwie zajmuje się Creed?! Nikt nie spodziewał się tak dużego (that’s what she said) sukcesu – a jednak…

“Witajcie w Dunder Mifflin” – sprzedawcy papieru trafiają na papier!

To musiało się stać. Co prawda Michael, Dwight, Jim, Pam i cała reszta swoje istnienie zawdzięczają ekranom. Jednak w czasach, gdy czytanie zanika i przemysł papierniczy jest zagrożony, ekipa ze Scrunton musiała wkroczyć do akcji. Wreszcie o naszych ulubionych pracownikach firmy papierniczej możemy poczytać na papierze. Aż trudno wyobrazić sobie minę Dwighta, gdyby dowiedział się, ile kartek można sprzedać poprzez książkę o nim samym. Wielki (that’s what she said) sukces serialu trwa nadal, choć minęło już osiem lat od zakończenia ostatniego sezonu. “Witajcie w Dunder Mifflin” przenosi nas z powrotem do Scrunton. Raz jeszcze możemy przestąpić próg biura i od nowa przeżyć te dziewięć lat. Tym razem staniemy jednak z drugiej strony kamery, o czym z pewnością wielu z nas marzyło. Zachęcam więc do zagłębienia się (that’s what she said) w ten niezwykły reportaż.

Kevin Malone napisał książkę?

Choć serialowego Kevina trudno wyobrazić sobie w roli pisarza, to autorem “Witajcie w Dunder Mifflin” jest sam Brian Baumgartner – czyli właśnie serialowy Kevin. Współautorem książki jest również Ben Silverman (producent). Natomiast przedmowę napisał sam Greg Daniels (reżyser, scenarzysta, producent). Do pracy przy tym reportażu autorzy zaangażowali jednak całą ekipę. Przeprowadzili obszerne wywiady i rozmowy z aktorami, operatorami kamery, oświetleniowcami, scenarzystami…

Wszystko to poskutkowało stworzeniem książki “Witajcie w Dunder Mifflin”. Wydana osiem lat od zakończenia ostatniego sezonu opowieść zza kulis wyróżnia się na tle innych tego typu publikacji. Są to bowiem nie tylko wspomnienia i anegdoty z planu. W książce znajdziemy również opis trudnej drogi, którą “The Office” przeszło z UK do US, by ostatecznie stać się jednym z najpopularniejszych sitcomów na świecie. Nie da się jednak zaprzeczyć, że z początku szło ciężko (that’s what she said), a o widza trzeba było walczyć. I właśnie o tym – choć nie tylko o tym – w swojej książce piszą Baumgartner i Silverman.

Zapraszam więc do zapoznania się z tą pozycją wszystkich, którzy po zakończeniu ostatniego odcinka bez chwili zastanowienia uruchamiają ponownie pierwszy – a jestem pewna, że znajdzie się tu takich wielu. “Witajcie w Dunder Mifflin” można kupić TUTAJ.

Maria

“U mnie jest blisko z serca do papieru” - napisała Agnieszka Osiecka, a ja, jako jej wierna i oddana fanka, powtarzam te słowa za nią. Jestem miłośniczką słów i wszelkiego rodzaju konstelacji, które mogą z nich powstać. Studiując filmoznawstwo przekonałam się, że nie tylko sama sztuka jest czymś fascynującym, ale również - jeśli nie bardziej – nauka o niej. Spośród wszelkiego typu literatury najbardziej fascynuje mnie jej teoria, a zaraz potem filozofia i poezja. Mając trzynaście lat zapisałam w swoim pamiętniku: “wiem jedno, jestem uzależniona od pisania”. Nic w tej kwestii się nie zmieniło. Wciąż notuję wszystko, co zauważę, podążając zgodnie za słowami Terry’ego Pratchetta, który stwierdził, że najlepsze pomysły kradnie się rzeczywistości, która na ogół prześciga fantazję. Jestem marzycielką i z natury chodzę z głową w chmurach, więc często zakładam życiową prozaiczność na swoje barki, żeby jej ciężar pomógł mi wrócić na ziemię. Z reguły jestem uważana za osobę towarzyską, ale mało kto dostrzega, że najswobodniej czuję się w obecności Davida Bowiego, Jamesa Barrie i Salvadora Dali. Gdy ludzie pytają mnie o sztukę, odpowiadam – to moja dobra przyjaciółka. W końcu nie raz uratowała mi życie...

Maria

“U mnie jest blisko z serca do papieru” - napisała Agnieszka Osiecka, a ja, jako jej wierna i oddana fanka, powtarzam te słowa za nią. Jestem miłośniczką słów i wszelkiego rodzaju konstelacji, które mogą z nich powstać. Studiując filmoznawstwo przekonałam się, że nie tylko sama sztuka jest czymś fascynującym, ale również - jeśli nie bardziej – nauka o niej. Spośród wszelkiego typu literatury najbardziej fascynuje mnie jej teoria, a zaraz potem filozofia i poezja. Mając trzynaście lat zapisałam w swoim pamiętniku: “wiem jedno, jestem uzależniona od pisania”. Nic w tej kwestii się nie zmieniło. Wciąż notuję wszystko, co zauważę, podążając zgodnie za słowami Terry’ego Pratchetta, który stwierdził, że najlepsze pomysły kradnie się rzeczywistości, która na ogół prześciga fantazję. Jestem marzycielką i z natury chodzę z głową w chmurach, więc często zakładam życiową prozaiczność na swoje barki, żeby jej ciężar pomógł mi wrócić na ziemię. Z reguły jestem uważana za osobę towarzyską, ale mało kto dostrzega, że najswobodniej czuję się w obecności Davida Bowiego, Jamesa Barrie i Salvadora Dali. Gdy ludzie pytają mnie o sztukę, odpowiadam – to moja dobra przyjaciółka. W końcu nie raz uratowała mi życie...

Skomentuj

Kliknij tutaj, by skomentować