Czy Telefon na wietrze coś Ci mówi? To wzruszający pomysł pewnego mieszkańca Otsuchi w Japonii, który stworzył miejsce pożegnania żywych ze zmarłymi. Budka telefoniczna z niepodłączonym telefonem stanęła w jego ogrodzie, by umożliwić osobom w żałobie kontakt z tymi, którzy odeszli. Od maja 2022 roku taki niecodzienny telefon można spotkać również w Warszawie.
Telefon na wietrze w Warszawie
W maju w trakcie tegorocznej Nocy Muzeów otworzył się w Warszawie Telefon na wietrze. To wyjątkowa inicjatywa polskiej dziennikarki, autorki reportaży (m.in. „Ganbare. Warsztaty umierania”), Katarzyny Boni, której działania wsparło Stowarzyszenie Otwarty Jazdów. Pierwszą tego typu w Polsce budkę telefoniczną znajdziecie na rogu ulic Jazdów i Sąsiadek w Warszawie, tuż przy domku 7/14 przy murze Ambasady Francji.
– Katarzyna Boni
Skąd wywodzi się idea Telefonu na wietrze?
Pomysł stworzenia budki telefonicznej, która umożliwi „rozmowy” ze zmarłymi, powstał w Japonii. Ustawił ją w swoim ogrodzie pan Sasaki, ponieważ wierzył, że wiatr niesie słowa. Uważał, że takie miejsce z niepodłączonym telefonem pomoże pożegnać się z bliskimi, których z nami już nie ma. Sam korzystał z niej, by pożegnać się ze swoim zmarłym kuzynem.
Po 2011 roku, kiedy w wyniku tsunami w Japonii zginęło blisko 16 tysięcy mieszkańców, udostępnił telefon dla wszystkich potrzebujących. Nazwał go kaze-no denwa, co oznacza właśnie telefon na wietrze. Co ciekawe, cieszył się on ogromną popularnością. Ze zmarłymi skontaktowało się ponad 10 tysięcy osób!
10 lat później inspirowanymi tym japońskim Telefon na wietrze stanął w Warszawie. Ma służyć wszystkim, którzy chcą się pożegnać i porozmawiać ze zmarłymi. Jest to co prawda miejsce związane z żałobą i smutkiem, ale jego obecność przynosi pocieszenie i ulgę. „Zadzwonić” do zmarłego może każdy bez względu na pochodzenie i język. Jest otwarty dla potrzebujących o każdej godzinie niezależnie od pory dnia czy nocy.
Warto dodać, że Telefon na wietrze w naszej stolicy pojawił się za zgodą Pana Sasaki. Katarzyna Boni skontaktowała się z nim przed realizacją swojego pomysłu w Polsce i na szczęście uzyskała aprobatę.
Skomentuj