Strona główna » Rękopis z 1646 r. stracony podczas potopu szwedzkiego wróci do Polski
Aktualności ze świata książki Ciekawostki

Rękopis z 1646 r. stracony podczas potopu szwedzkiego wróci do Polski

Rękopis z 1646 r

Czas na trochę historycznych smaczków. Biblioteka Narodowa w Warszawie otrzyma rękopis wywieziony z Rzeczypospolitej w XVII wieku. O tym wyjątkowym wydarzeniu poinformował mecenas Przemysław Jan Bloch, który jest prezesem Fundacji Rodziny Blochów działającej w USA.

Niezwykle cenne dzieło datowane na 1646 rok jest prawdopodobnie własnością księżnej Lubomirskiej. Świadczy o tym papierowa etykieta własnościowa, która znajduje się na grzbiecie zachowanego egzemplarza. Z notatek zostawionych przez Henryka Bukowskiego wynika, że książka należała do Heleny Tekli Lubomirskiej czyli najstarszej córki kanclerza wielkiego koronnego Jerzego Ossolińskiego. Księżna wyszła za mąż za wojewodę krakowskiego Aleksandra Lubomirskiego, który od 1649 r. był właścicielem zamku w Wiśniczu. Rękopis o tytule Orator Polonus przypuszczalnie wywieźli Szwedzi podczas potopu (1655–1660).

Rękopis odnalazł się w Sztokholmie w zbiorach Henryka Bukowskiego, polskiego wybitnego antykwariusza królewskiego. Mecenas Bloch zaznacza, że jest to bardzo rzadkie znalezisko. Opracował je ksiądz Jan Kolozwarski, wykładowca retoryki w kolegium jezuitów w Ostrogu, na podstawie dzieła Disputationes Theologicae in Summam Divi Thomae. Książka Orator Polonus służyła jako podręcznik do nauki wymowy i była pomocna w dysputach przeciw innowiercom.

Kasia

Kiedy byłam w zerówce, nauczyłam się czytać, żeby już więcej się nie nudzić. Od tej pory pochłaniałam kolejne książki, czytając – ku zgrozie pozostałych domowników – przez pierwsze lata na głos. Z kolei w szkole cały czas kończyło mi się miejsce na bibliotecznej karcie, bo byłam tam codziennym gościem. W zawrotnym tempie przerobiłam wszystkie tytuły Astrid Lindgren i do dziś mam sentyment do „Ronji, córki zbójnika”. Chociaż moim ukochanym tytułem z dzieciństwa pozostaje wciąż „Zajączek z rozbitego lusterka”. Na szczęście wraz z wiekiem miłość do książek nie zanikła, a wręcz miała okazję rozkwitnąć dzięki już ponad 5 – letniej pracy w księgarni.
Jednak nie samą literaturą żyje człowiek. Kiedy nie czytam, haftuję tamborki z joginkami i wyciszam umysł, praktykując ashtangę. Za to z wykształcenia jestem psychologiem i arteterapeutką, dlatego mam słabość do psychologicznej literatury i książek Yaloma. Uwielbiam dzieci i kocham literaturę dziecięcą, więc niech nie zdziwi Cię duża liczba wpisów na temat moim zdaniem najbardziej wartościowych książek dla najmłodszych. Sama posiadam ich zawrotną liczbę - nie bez powodu maluchy znajomych mówią na mnie „ciocia od książek”. W kościach czuję, że w bliżej nieokreślonej przyszłości zostanę pisarką książek dla dzieci. Ale wracając do teraz – na co dzień trenuję swoją cierpliwość, dzieląc dom z czwórką kotów i znajdując kłaki oraz żwirek we wszystkich możliwych miejscach.

Skomentuj

Kliknij tutaj, by skomentować