Strona główna » Pożegnanie z Królową
Biografie Ciekawostki

Pożegnanie z Królową

DROGA LILIBET!

Ponoć tak nazywano Cię w dzieciństwie. Pozwolisz, że tak będę się do Ciebie zwracać? To milsze niż Wasza Wysokość. Pisząc ten tekst patrzę na zdjęcie małej dziewczynki. Fotografia nosi podpis: “Księżniczka Elżbieta” i pochodzi z 1929 roku. To naprawdę Ty? Szybkimi obliczeniami dochodzę więc do wniosku, że miałaś wówczas tylko trzy latka. Wyglądasz jak mały cherubinek. Aureola złotych włosów okala Ci buźkę, usta są zaciśnięte, skupione, a oczy – intensywnie niebieskie – mają dziwnie niedziecięcy wyraz. Spojrzenie masz ciężkie i podpierasz głowę na dłoni. Zupełnie jakbyś była nieco znudzona, ale jednocześnie świadoma, że musisz pozostać przytomna i uważnie obserwować, co się dzieje.

Mam ochotę chwycić Cię za rękę i zapytać: Lilibet, dlaczego jesteś taka poważna?

Zapraszam Cię do zabawy w berka, ale Ty nie chcesz. W chowanego też nie. Dziwię się, ale patrzę dalej i rozumiem – królowej nie wypada grać w berka. Tak, wtedy również Ci nie wypadało, gdyż już jako trzyletnia Lilibet wiedziałaś, że Twoja droga do tronu wcale nie jest długa. Od korony dzieliły Cię wówczas trzy osoby (jak się okazało: dwie śmierci i jedna abdykacja). Zachowywałaś więc stosowną powściągliwość. Zdjęcie, na które patrzę pochodzi z sesji okładkowej magazynu “Times”. Zaczynam rozumieć. Dobrze, Lilibet, nie uśmiechaj się. Bądź spokojna i stonowana – niech taką ujrzy Cię Anglia i świat. Niech taką Cię poznają i niech dorastają razem z Tobą w świadomości skomplikowania, trudu i specyfiki twojego nigdy-nie-dziecięcego życia.

NIE BYŁO JAK W BAJKACH

Później nastały ciężkie czasy. II wojna światowa zaskoczyła Cię tak samo, jak ukraińsko-rosyjska wojna zaskoczyła nas. Było niebezpiecznie, wszystko wisiało na włosku. Twój ojciec był wówczas królem – bo dziadek zmarł, a stryj zakochał się na zabój w osobie iście niekrólewskiej. Miałaś czternaście lat, gdy wygłosiłaś swoje pierwsze publiczne przemówienie. Jakże musiałaś się stresować! Ale ilu młodych ludzi pocieszyłaś. Twoje słowa otuchy – te czternastoletnie słowa! – były wyrazem najszczerszej wiary w to, że wszystko się ułoży.

Chciano was ewakuować – Ciebie i Twoją siostrę – ale Twoja matka stanowczo zaprotestowała, pamiętasz? Powiedziała: “Dzieci nigdzie nie pojadą beze mnie, ja nie opuszczę króla, a król nie wyjedzie nigdy”. Zostałaś więc z rodzicami, ale nie mogłaś siedzieć z założonymi rękami. Kto, jak kto – ale nie Ty.

Lilibet, jaka byłaś dzielna! Wstąpiłaś do Auxiliary Territorial Service ze stopniem podporucznika. Przeszkolono Cię na kierowcę i mechanika. Był rok 1943, gdy zostałaś mianowana kapitanem. Gratuluję! A dwa lata później tak pięknie się śmiałaś. I biegałaś po ulicach Londynu wraz z siostrą, oficerami i tłumem uradowanych ludzi. Już po wszystkim. Wojna zakończona.

I WRESZCIE SIĘ UŚMIECHNĘŁAŚ

Choć wiem, że Twoje serce ściskał smutek. Twój ojciec zachorował i zmarł. Lilibet, Jej Królewska Mość przyjmuje koronę i pozdrawia poddanych z balkonu pałacu Buckingham – na takie zdjęcie teraz patrzę. Odnoszę wrażenie, że jako dziecko wydawałaś się doroślejsza. Na zdjęciu z dnia koronacji uśmiechasz się, bo widzisz, jak Anglia uśmiecha się do Ciebie, prawda? Oczy całego świata były skierowane w Twoją stronę. Wielka presja. Wiem, ale przysięgam Ci, że tego po Tobie nie widać! Nikt się nie domyślił, bądź spokojna…

YOU GOT THE JOB DONE

Moja droga Lilibet, już po wszystkim. Wojna zakończona, dzieci odchowane, tron zadbany i – najważniejsze! – wszystkie Twoje corgi nakarmione. Odpocznij, na pewno jesteś zmęczona. Tylko nie zapominaj o nas – o świecie. A ja przyrzekam z ręką na sercu, że świat będzie pamiętał o Tobie. Nie ma innej możliwości. Nigdy już nie będzie drugiej takiej królowej.

Pozdrawiam Cię i ściskam serdecznie! Żegnaj.

***

Wieczorem 8 września 2022 roku odeszła Królowa Elżbieta II. Niech spoczywa w pokoju.

Książki poświęcone Jej pamięci:

Książki dotyczące rodziny królewskiej i brytyjskiej monarchii:

Maria

“U mnie jest blisko z serca do papieru” - napisała Agnieszka Osiecka, a ja, jako jej wierna i oddana fanka, powtarzam te słowa za nią. Jestem miłośniczką słów i wszelkiego rodzaju konstelacji, które mogą z nich powstać. Studiując filmoznawstwo przekonałam się, że nie tylko sama sztuka jest czymś fascynującym, ale również - jeśli nie bardziej – nauka o niej. Spośród wszelkiego typu literatury najbardziej fascynuje mnie jej teoria, a zaraz potem filozofia i poezja. Mając trzynaście lat zapisałam w swoim pamiętniku: “wiem jedno, jestem uzależniona od pisania”. Nic w tej kwestii się nie zmieniło. Wciąż notuję wszystko, co zauważę, podążając zgodnie za słowami Terry’ego Pratchetta, który stwierdził, że najlepsze pomysły kradnie się rzeczywistości, która na ogół prześciga fantazję. Jestem marzycielką i z natury chodzę z głową w chmurach, więc często zakładam życiową prozaiczność na swoje barki, żeby jej ciężar pomógł mi wrócić na ziemię. Z reguły jestem uważana za osobę towarzyską, ale mało kto dostrzega, że najswobodniej czuję się w obecności Davida Bowiego, Jamesa Barrie i Salvadora Dali. Gdy ludzie pytają mnie o sztukę, odpowiadam – to moja dobra przyjaciółka. W końcu nie raz uratowała mi życie...

Maria

“U mnie jest blisko z serca do papieru” - napisała Agnieszka Osiecka, a ja, jako jej wierna i oddana fanka, powtarzam te słowa za nią. Jestem miłośniczką słów i wszelkiego rodzaju konstelacji, które mogą z nich powstać. Studiując filmoznawstwo przekonałam się, że nie tylko sama sztuka jest czymś fascynującym, ale również - jeśli nie bardziej – nauka o niej. Spośród wszelkiego typu literatury najbardziej fascynuje mnie jej teoria, a zaraz potem filozofia i poezja. Mając trzynaście lat zapisałam w swoim pamiętniku: “wiem jedno, jestem uzależniona od pisania”. Nic w tej kwestii się nie zmieniło. Wciąż notuję wszystko, co zauważę, podążając zgodnie za słowami Terry’ego Pratchetta, który stwierdził, że najlepsze pomysły kradnie się rzeczywistości, która na ogół prześciga fantazję. Jestem marzycielką i z natury chodzę z głową w chmurach, więc często zakładam życiową prozaiczność na swoje barki, żeby jej ciężar pomógł mi wrócić na ziemię. Z reguły jestem uważana za osobę towarzyską, ale mało kto dostrzega, że najswobodniej czuję się w obecności Davida Bowiego, Jamesa Barrie i Salvadora Dali. Gdy ludzie pytają mnie o sztukę, odpowiadam – to moja dobra przyjaciółka. W końcu nie raz uratowała mi życie...

Skomentuj

Kliknij tutaj, by skomentować