Strona główna » „Blizny”. Nowy reportaż Marty Grzywacz
Reportaże Zapowiedzi i nowości

„Blizny”. Nowy reportaż Marty Grzywacz

Już 13. kwietnia nakładem wydawnictwa W.A.B. ukaże się nowa książka Marty Grzywacz. W swoim reportażu historycznym Blizny. Prawdziwa historia „królików” z Ravensbrück polska dziennikarka porusza historię kobiet poddawanych niezwykle okrutnym eksperymentom medycznym.

Czytelnicy zainteresowani tematyką II wojny światowej z pewnością sięgnęli w 2020 roku po głośną książkę Marty Grzywacz Nasza pani z Ravensbrück. Dziennikarka opisuje w niej historię Johanny Langefeld, niemieckiej nadzorczyni w nazistowskich obozach koncentracyjnych. Właśnie dzięki tej książce Polka otrzymała Górnośląską Nagrodę Literacką Juliusz 2021. Tym razem autorka zdecydowała się przybliżyć losy kobiet osadzonych w najokrutniejszym obozie zagłady w Niemczech. Wycieńczone z głodu, żyjące miesiące albo lata w tragicznych warunkach i zmuszane do ciężkiej pracy więźniarki były poddawane doświadczeniom pseudomedycznym.  W wyniku nieludzkich zabiegów umierały w męczarniach, a w najlepszym wypadku zostawały okaleczone na całe życie. Kobiety poddawane barbarzyńskim zabiegom nazywane były „królikami”.

Marta Grzywacz w swojej nowej książce nie koncentruje się jedynie na opisie okrucieństwa nazistowskich lekarzy, którzy okaleczali ciało i psychikę kobiet. Pisze też o sile przetrwania i odwadze więźniarek. Reasumując, Blizny to historia kobiecego buntu i wzajemnej solidarności. Będzie to z pewnością pozycja wyjątkowa, ponieważ jak żadna dotąd inna publikacja porusza również losy „królików” z Ravensbrück już po zakończeniu wojny. Poznamy m.in. opowieść o pewnej amerykańskiej filantropce, która postanowiła pomóc ofiarom eksperymentów w leczeniu ich blizn na ciele i duszy.

Książkę kupicie tutaj: Blizny. Prawdziwa historia „królików z Ravensbrück

Zachęcamy również do lektury poprzedniej nagrodzonej książki Marty Grzywacz: Nasza pani z Ravensbrück

Kasia

Kiedy byłam w zerówce, nauczyłam się czytać, żeby już więcej się nie nudzić. Od tej pory pochłaniałam kolejne książki, czytając – ku zgrozie pozostałych domowników – przez pierwsze lata na głos. Z kolei w szkole cały czas kończyło mi się miejsce na bibliotecznej karcie, bo byłam tam codziennym gościem. W zawrotnym tempie przerobiłam wszystkie tytuły Astrid Lindgren i do dziś mam sentyment do „Ronji, córki zbójnika”. Chociaż moim ukochanym tytułem z dzieciństwa pozostaje wciąż „Zajączek z rozbitego lusterka”. Na szczęście wraz z wiekiem miłość do książek nie zanikła, a wręcz miała okazję rozkwitnąć dzięki już ponad 5 – letniej pracy w księgarni.
Jednak nie samą literaturą żyje człowiek. Kiedy nie czytam, haftuję tamborki z joginkami i wyciszam umysł, praktykując ashtangę. Za to z wykształcenia jestem psychologiem i arteterapeutką, dlatego mam słabość do psychologicznej literatury i książek Yaloma. Uwielbiam dzieci i kocham literaturę dziecięcą, więc niech nie zdziwi Cię duża liczba wpisów na temat moim zdaniem najbardziej wartościowych książek dla najmłodszych. Sama posiadam ich zawrotną liczbę - nie bez powodu maluchy znajomych mówią na mnie „ciocia od książek”. W kościach czuję, że w bliżej nieokreślonej przyszłości zostanę pisarką książek dla dzieci. Ale wracając do teraz – na co dzień trenuję swoją cierpliwość, dzieląc dom z czwórką kotów i znajdując kłaki oraz żwirek we wszystkich możliwych miejscach.

Skomentuj

Kliknij tutaj, by skomentować