Strona główna » “Siostry pod wschodzącym słońcem”. Nowa powieść Heather Morris, autorki bestsellera “Tatuażysta z Auschwitz”
Książki i powieści historyczne Literatura obyczajowa Zapowiedzi i nowości

“Siostry pod wschodzącym słońcem”. Nowa powieść Heather Morris, autorki bestsellera “Tatuażysta z Auschwitz”

Siostry pod wschodzącym słońcem

14 lutego 2024 roku ukaże się nowa powieść Heather Morris. Autorka znana dzięki bestsellerowym tytułom, takim jak „Tatuażysta z Auschwitz”, „Podróż Cilki”, „Opowieści o nadziei” i „Trzy siostry” powraca z kolejną książką – „Siostry pod wschodzącym słońcem”. Tym razem Morris opisuje losy Norah i Nesty, kobiet, które same walcząc o przetrwanie, znajdują w sobie siły, by pomagać innym. Swoją nową powieść Morris oparła na historii Vivian Bullwinkel oraz towarzyszących jej pielęgniarek i misjonarek.

Siostry pod wschodzącym słońcem” Heather Morris

Akcja powieści „Siostry pod wschodzącym słońcem” rozgrywa się w 1942 roku. Gdy Japończycy przejmują Singapur, grupa ludności postanawia uciekać na pokładzie statku handlowego. Dochodzi jednak do bombardowania i statek tonie. Części rozbitków udaje się przeżyć i dopłynąć do wybrzeży Sumatry, gdzie zostają pojmani przez Japończyków i wysłani do obozów jenieckich. Otoczeni dżunglą ludzie próbują odnaleźć się w nowej rzeczywistości, a przemocowi strażnicy, głód i choroby podążają za nimi niczym przeznaczenie, któremu nie sposób się wymknąć.

Wtedy właśnie bohaterki powieści, Norah i Nesta, odkrywają w sobie siłę odwagi i empatii. Pomagają współtowarzyszom niedoli, a same orientują się, że w bezinteresowności i wspólnocie znajduje się źródło przetrwania w trudnej, wojennej rzeczywistości.

Opowieść napisana przez Heather Morris oparta jest na prawdziwych wydarzeniach. Inspiracją dla pisarki była historia bohaterskiej australijskiej pielęgniarki Vivian Bullwinkel i kilku jej współwięźniarek: pielęgniarek Nesty James i Betty Jeffrey oraz nauczycielek-misjonarek Norah Chambers i Betty Dryburgh.

Juliette Hughes w recenzji dla “The Sydney Morning Herald” pisała jednak, że Morris pozwoliła sobie na pominięcie pewnych istotnych szczegółów tzw. masakry na wyspie Bangka, do której nawiązuje w „Siostrach pod wschodzącym słońcem”. W wydarzeniu tym japońscy żołnierze zastrzelili lub poważnie zranili nieuzbrojone pielęgniarki oraz rannych żołnierzy alianckich. Przeżyły tylko trzy osoby – wyżej wspomniana Vivian Bullwinkel, Amerykanin Eric Germann i Stoker Królewskiej Marynarki Wojennej Ernest Lloyd. Dowody zebrane przez historyczkę Lynette Silver wskazują też, że pielęgniarki, które zginęły lub zostały ranne we wspomnianym wydarzeniu, doświadczyły wcześniej napaści na tle seksualnym.

W jaki sposób autorka „Tatuażysty z Auschwitz” przekształciła tę tragiczną historię w fabułę? Fani Heather Morris efekty będą mogli ocenić sami. Książka „Siostry pod wschodzącym słońcem” jest dostępna tutaj.

Maria

“U mnie jest blisko z serca do papieru” - napisała Agnieszka Osiecka, a ja, jako jej wierna i oddana fanka, powtarzam te słowa za nią. Jestem miłośniczką słów i wszelkiego rodzaju konstelacji, które mogą z nich powstać. Studiując filmoznawstwo przekonałam się, że nie tylko sama sztuka jest czymś fascynującym, ale również - jeśli nie bardziej – nauka o niej. Spośród wszelkiego typu literatury najbardziej fascynuje mnie jej teoria, a zaraz potem filozofia i poezja. Mając trzynaście lat zapisałam w swoim pamiętniku: “wiem jedno, jestem uzależniona od pisania”. Nic w tej kwestii się nie zmieniło. Wciąż notuję wszystko, co zauważę, podążając zgodnie za słowami Terry’ego Pratchetta, który stwierdził, że najlepsze pomysły kradnie się rzeczywistości, która na ogół prześciga fantazję. Jestem marzycielką i z natury chodzę z głową w chmurach, więc często zakładam życiową prozaiczność na swoje barki, żeby jej ciężar pomógł mi wrócić na ziemię. Z reguły jestem uważana za osobę towarzyską, ale mało kto dostrzega, że najswobodniej czuję się w obecności Davida Bowiego, Jamesa Barrie i Salvadora Dali. Gdy ludzie pytają mnie o sztukę, odpowiadam – to moja dobra przyjaciółka. W końcu nie raz uratowała mi życie...

Maria

“U mnie jest blisko z serca do papieru” - napisała Agnieszka Osiecka, a ja, jako jej wierna i oddana fanka, powtarzam te słowa za nią. Jestem miłośniczką słów i wszelkiego rodzaju konstelacji, które mogą z nich powstać. Studiując filmoznawstwo przekonałam się, że nie tylko sama sztuka jest czymś fascynującym, ale również - jeśli nie bardziej – nauka o niej. Spośród wszelkiego typu literatury najbardziej fascynuje mnie jej teoria, a zaraz potem filozofia i poezja. Mając trzynaście lat zapisałam w swoim pamiętniku: “wiem jedno, jestem uzależniona od pisania”. Nic w tej kwestii się nie zmieniło. Wciąż notuję wszystko, co zauważę, podążając zgodnie za słowami Terry’ego Pratchetta, który stwierdził, że najlepsze pomysły kradnie się rzeczywistości, która na ogół prześciga fantazję. Jestem marzycielką i z natury chodzę z głową w chmurach, więc często zakładam życiową prozaiczność na swoje barki, żeby jej ciężar pomógł mi wrócić na ziemię. Z reguły jestem uważana za osobę towarzyską, ale mało kto dostrzega, że najswobodniej czuję się w obecności Davida Bowiego, Jamesa Barrie i Salvadora Dali. Gdy ludzie pytają mnie o sztukę, odpowiadam – to moja dobra przyjaciółka. W końcu nie raz uratowała mi życie...

Skomentuj

Kliknij tutaj, by skomentować