Strona główna » “Pollyanna” – klasyka światowej literatury dziecięcej w nowym wydaniu
Książki dla dzieci Zapowiedzi i nowości

“Pollyanna” – klasyka światowej literatury dziecięcej w nowym wydaniu

Nowe wydanie "Pollyanny"

Eleanor H. Porter nazywana jest nauczycielką czułości. Powraca ze swoją kultową powieścią dla dzieci. Tym razem w nowej, pięknej odsłonie. O zachwycającą szatę graficzną zadbała Anna Pol, a autorką przekładu jest Agnieszka Wilga. Nowe wydanie “Pollyanny” od Wydawnictwa Marginesy ukaże się 5 kwietnia 2023 roku.

“Pollyanna” Eleanor H. Porter

“Pollyanna” to opowieść o prostocie szczęścia, które wyraża sobą tytułowa bohaterka. Jako jedenastoletnia sierota zostaje przygarnięta przez surową ciotkę. Zasadniczość i oziębłość ciotki, panny Polly, zdają się być nie do pokonania. I choć Pollyanna rozpromienia życie całego miasteczka, to panna Polly długo pozostaje niewzruszona wrażliwością, dobrocią i ochotą swojej siostrzenicy. Czy Pollyannie uda się w końcu dotrzeć również do swojej ciotki? Skoro nawet zrzędliwa, schorowana pani Snow i gburowaty pan John Pendleton dali się przekonać do jej “zabawy w powody do radości”, to może również serce oziębłej panny Polly otworzy się na odrobinę ciepła?

Czytelnicy książki zwracają również uwagę na to, jak książka jest skonstruowana. Krótkie rozdziały w sam raz nadadzą się na literacką dobranockę. Z kolei bogaty i jednocześnie przystępny język znakomitej Eleanor H. Porter dodatkowo uświetnia lekturę “Pollyanny”. Przede wszystkim jednak, tym, co współczesnego czytelnika nadal przyciąga do powieści Porter, jest wynikające z książki przesłanie. Zawsze znajdzie się w naszym życiu jakiś powód do radości!

Fragmenty powieści:

Dla mieszkańców wielkiego domu na wzgórzu czas też nie stał w miejscu. Panna Polly, patrząc na rozległą dolinę za oknem, myślała o zmianach, które zaszły w jej życiu w ostatnim ćwierćwieczu.

Miała obec­nie czter­dzie­ści lat i była na świe­cie cał­kiem sama. Oj­ciec, matka, sio­stry – wszy­scy pomarli. Od wielu lat była je­dyną wła­ści­cielką domu i pie­nię­dzy zo­sta­wio­nych przez ojca. Nie­któ­rzy otwar­cie współ­czuli jej sa­mot­nego ży­cia i na­le­gali, by zna­la­zła so­bie przy­ja­ciółkę lub to­wa­rzyszkę, z którą by mo­gła za­miesz­kać, lecz ona nie ży­czyła so­bie ani współ­czu­cia, ani cu­dzych rad. Mó­wiła, że nie czuje się sa­motna, lubi sama spę­dzać czas, ceni ci­szę i spo­kój. Te­raz jed­nak…

Panna Polly wstała z po­chmurną miną i za­ci­snęła usta. Była oczy­wi­ście za­do­wo­lona z tego, że jest uczciwą ko­bietą, która nie tylko zna swoją po­win­ność, lecz także ma dość siły cha­rak­teru, żeby ją wypeł­nić. Ale Pol­ly­anna? Cóż to za nie­do­rzeczne imię!

Myślę, że dzisiejszym świecie, w którym poradniki psychologiczne tryumfują w księgarniach, a smutek, apatia i depresja stają się coraz częściej określane chorobą cywilizacyjną, książki takie, jak “Pollyanna” są nam bardziej potrzebne niż kiedykolwiek. Powieść Eleanor H. Porter w nowej odsłonie od Wydawnictwa Marginesy jest dostępna TUTAJ.

Maria

“U mnie jest blisko z serca do papieru” - napisała Agnieszka Osiecka, a ja, jako jej wierna i oddana fanka, powtarzam te słowa za nią. Jestem miłośniczką słów i wszelkiego rodzaju konstelacji, które mogą z nich powstać. Studiując filmoznawstwo przekonałam się, że nie tylko sama sztuka jest czymś fascynującym, ale również - jeśli nie bardziej – nauka o niej. Spośród wszelkiego typu literatury najbardziej fascynuje mnie jej teoria, a zaraz potem filozofia i poezja. Mając trzynaście lat zapisałam w swoim pamiętniku: “wiem jedno, jestem uzależniona od pisania”. Nic w tej kwestii się nie zmieniło. Wciąż notuję wszystko, co zauważę, podążając zgodnie za słowami Terry’ego Pratchetta, który stwierdził, że najlepsze pomysły kradnie się rzeczywistości, która na ogół prześciga fantazję. Jestem marzycielką i z natury chodzę z głową w chmurach, więc często zakładam życiową prozaiczność na swoje barki, żeby jej ciężar pomógł mi wrócić na ziemię. Z reguły jestem uważana za osobę towarzyską, ale mało kto dostrzega, że najswobodniej czuję się w obecności Davida Bowiego, Jamesa Barrie i Salvadora Dali. Gdy ludzie pytają mnie o sztukę, odpowiadam – to moja dobra przyjaciółka. W końcu nie raz uratowała mi życie...

Maria

“U mnie jest blisko z serca do papieru” - napisała Agnieszka Osiecka, a ja, jako jej wierna i oddana fanka, powtarzam te słowa za nią. Jestem miłośniczką słów i wszelkiego rodzaju konstelacji, które mogą z nich powstać. Studiując filmoznawstwo przekonałam się, że nie tylko sama sztuka jest czymś fascynującym, ale również - jeśli nie bardziej – nauka o niej. Spośród wszelkiego typu literatury najbardziej fascynuje mnie jej teoria, a zaraz potem filozofia i poezja. Mając trzynaście lat zapisałam w swoim pamiętniku: “wiem jedno, jestem uzależniona od pisania”. Nic w tej kwestii się nie zmieniło. Wciąż notuję wszystko, co zauważę, podążając zgodnie za słowami Terry’ego Pratchetta, który stwierdził, że najlepsze pomysły kradnie się rzeczywistości, która na ogół prześciga fantazję. Jestem marzycielką i z natury chodzę z głową w chmurach, więc często zakładam życiową prozaiczność na swoje barki, żeby jej ciężar pomógł mi wrócić na ziemię. Z reguły jestem uważana za osobę towarzyską, ale mało kto dostrzega, że najswobodniej czuję się w obecności Davida Bowiego, Jamesa Barrie i Salvadora Dali. Gdy ludzie pytają mnie o sztukę, odpowiadam – to moja dobra przyjaciółka. W końcu nie raz uratowała mi życie...

Skomentuj

Kliknij tutaj, by skomentować