Strona główna » “Elżbieta i Małgorzata. Prywatny świat sióstr Windsor”. Nowa biograficzna książka Andrew Mortona, autora “Diana. Jej historia” 
Biografie Polecenia

“Elżbieta i Małgorzata. Prywatny świat sióstr Windsor”. Nowa biograficzna książka Andrew Mortona, autora “Diana. Jej historia” 

Elżbieta i Małgorzata. Prywatny świat sióstr Windsor

Po niewiarygodnym sukcesie książki “Diana. Jej historia” Morton ponownie wraca do tematów związanych z rodziną królewską. Choć prawdopodobnie przydomek biografa royalsów pozostanie z nim już na zawsze, to warto wspomnieć, że wcale nie są to tematy, które Morton wybrał z własnej woli. Swoją karierę dziennikarską Morton zaczynał w prasie, z nadzieją, że jego kariera zawodowa obracać będzie się głównie wokół zagadnień politycznych. Los zdecydował inaczej – pierwszym zleceniem młodego Andrew było ściganie księcia Andrzeja i amerykańskiej aktorki. Wszyscy sądzili bowiem, że uciekli oni na karaibską wyspę Mustique i pobrali się w sekrecie. Od tego wszystko się zaczęło i z pewnością nawet sam autor nie mógł przypuszczać, że zajdzie to tak daleko…

Myśli wyjęte spod korony i niespełnienie tej, która stoi obok

“Elżbieta i Małgorzata. Prywatny świat sióstr Windsor” to kolejny z wielkich tytułów Mortona. Lektura obowiązkowa dla pasjonatów życia royalsów i dla fanów serialu “The Crown”. O jego najsłynniejszej książce na temat życia Diany pisaliśmy TUTAJ. Trudno powiedzieć w jaki sposób autorowi udało się poznać myśli dwóch sióstr – Elżbiety i Małgorzaty. Morton sam przyznaje w wywiadzie, że:

Obie kobiety są świetnie znane – królowa i księżniczka Małgorzata – ale jako siostrom poświęcono im tylko trochę uwagi. Głównie ze względu na ich dzieciństwo. A mnie chodziło o ich relację, jak ona się zmieniała przez te wszystkie lata. Bo księżniczka Elżbieta została królową Elżbietą, a księżniczka Małgorzata musiała znaleźć własną życiową ścieżkę.

W książce zostaje zaprezentowany bardzo wnikliwy i wrażliwie skonstruowany obraz królowej i jej siostry. Nie są to jedynie fakty z ich życia. Morton wpisał ich relację w wyjątkową, skomplikowaną i przede wszystkim szalenie trudną do zrozumienia narrację. Więź siostrzana, która przeobraża się nagle w stosunek między władcą a poddanym – to dziwne i nienaturalne, zarówno dla nas, czytelników, jak i dla Elżbiety i Małgorzaty.

Sprawy miały się teraz inaczej. Koniec z „Lilibet to, Lilibet tamto”, ze swobodnymi stosunkami dwóch sióstr zjednoczonych przeciwko światu. Pojawił się między nimi dystans, nieznaczny i ledwo zauważalny, ale jednak dystans. Zmniejszał się, gdy były tylko we dwie. Z kolei w otoczeniu służby i innych osób wyczuwało się formalność.

Biografia to być może nawet nie najlepsze określenie na tę książkę. Tak właściwie jest to po prostu opowieść, w której nie ma duchów, figur, suchych faktów – jak to bywa w biografiach. Przeszłość staje się ludzka, emocjonalna i namacalna. Morton starał się nie tyle jedynie opisywać uczucia swoich bohaterek, ale starał się o to, aby również czytelnik mógł ich doświadczyć. Zachęcam do posmakowania fragmentu tej burzliwej, choć zawsze królewsko spokojnej, opowieści:

Małgorzata musiała przyznać się do czegoś siostrze. Powiedziała jej, że zakochała się w oficerze Peterze Townsendzie, byłym koniuszym ich ojca, obecnie cieszącym się szlachetnym tytułem kontrolera dworu królowej matki, a więc drugim w kolejności zarządcą codziennych spraw administracyjnych niedawno owdowiałej monarchini. Wysoki, szczupły, z przeszywającymi szaroniebieskimi oczami i niewzruszonym spojrzeniem, w każdym calu był bożyszczem kobiet – a do tego prawdziwym bohaterem wojennym. (…)

Od lutego tego roku, kiedy przedwcześnie zmarł król Jerzy VI, Małgorzata coraz częściej przyjmowała pomoc ze strony Townsenda i w ten sposób próbowała poradzić sobie z otaczającym ją mrokiem. Whisky, tabletki, leki uspokajające i papierosy niedostatecznie łagodziły ból. Wydawało się, że tylko Peter – kojący, spokojny, łagodny – potrafi poprawić jej nastrój. (…)

Ale czasy się zmieniały. Czy Lilibet pozwoli swojej młodszej siostrze na ślub z rozwodnikiem? Szczęście i życie Małgorzaty znajdowało się w jej miękkich różowych dłoniach. Starsza siostra przez całe życie osądzała Małgorzatę. A teraz, gdy została królową, stała się też władczynią jej życia. Ta niezmiernie ważna decyzja miała na zawsze określić i ukształtować życie i reputację obu kobiet.

Zatem przed siostrami staną trudne pytania. Decyzje, które trzeba będzie podjąć. Role, do których szykowały się całe życie. Obowiązki, o których słuchały od dziecka, ale mimo to nie czuły się gotowe. Cały ból, cały strach, całe skomplikowanie i cała serdeczność tej – zdecydowanie nie takiej, jak inne – siostrzanej miłości, wszystko to nareszcie zostało zebrane i opisane. Książka “Elżbieta i Małgorzata. Prywatny świat sióstr Windsor” czeka na ciebie TUTAJ.

Maria

“U mnie jest blisko z serca do papieru” - napisała Agnieszka Osiecka, a ja, jako jej wierna i oddana fanka, powtarzam te słowa za nią. Jestem miłośniczką słów i wszelkiego rodzaju konstelacji, które mogą z nich powstać. Studiując filmoznawstwo przekonałam się, że nie tylko sama sztuka jest czymś fascynującym, ale również - jeśli nie bardziej – nauka o niej. Spośród wszelkiego typu literatury najbardziej fascynuje mnie jej teoria, a zaraz potem filozofia i poezja. Mając trzynaście lat zapisałam w swoim pamiętniku: “wiem jedno, jestem uzależniona od pisania”. Nic w tej kwestii się nie zmieniło. Wciąż notuję wszystko, co zauważę, podążając zgodnie za słowami Terry’ego Pratchetta, który stwierdził, że najlepsze pomysły kradnie się rzeczywistości, która na ogół prześciga fantazję. Jestem marzycielką i z natury chodzę z głową w chmurach, więc często zakładam życiową prozaiczność na swoje barki, żeby jej ciężar pomógł mi wrócić na ziemię. Z reguły jestem uważana za osobę towarzyską, ale mało kto dostrzega, że najswobodniej czuję się w obecności Davida Bowiego, Jamesa Barrie i Salvadora Dali. Gdy ludzie pytają mnie o sztukę, odpowiadam – to moja dobra przyjaciółka. W końcu nie raz uratowała mi życie...

Maria

“U mnie jest blisko z serca do papieru” - napisała Agnieszka Osiecka, a ja, jako jej wierna i oddana fanka, powtarzam te słowa za nią. Jestem miłośniczką słów i wszelkiego rodzaju konstelacji, które mogą z nich powstać. Studiując filmoznawstwo przekonałam się, że nie tylko sama sztuka jest czymś fascynującym, ale również - jeśli nie bardziej – nauka o niej. Spośród wszelkiego typu literatury najbardziej fascynuje mnie jej teoria, a zaraz potem filozofia i poezja. Mając trzynaście lat zapisałam w swoim pamiętniku: “wiem jedno, jestem uzależniona od pisania”. Nic w tej kwestii się nie zmieniło. Wciąż notuję wszystko, co zauważę, podążając zgodnie za słowami Terry’ego Pratchetta, który stwierdził, że najlepsze pomysły kradnie się rzeczywistości, która na ogół prześciga fantazję. Jestem marzycielką i z natury chodzę z głową w chmurach, więc często zakładam życiową prozaiczność na swoje barki, żeby jej ciężar pomógł mi wrócić na ziemię. Z reguły jestem uważana za osobę towarzyską, ale mało kto dostrzega, że najswobodniej czuję się w obecności Davida Bowiego, Jamesa Barrie i Salvadora Dali. Gdy ludzie pytają mnie o sztukę, odpowiadam – to moja dobra przyjaciółka. W końcu nie raz uratowała mi życie...

Skomentuj

Kliknij tutaj, by skomentować